Reklama

Trzeba wygrywać, a bramkarze Pogoni myślami ciągle na urlopach

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 sierpnia 2016, 17:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Co jest największą personalną bolączką obecnej Pogoni Szczecin? Brak środkowego napastnika, na którego w tym momencie można by liczyć? Co prawda chyba nie potrafimy już sobie przypomnieć dwóch dobrych meczów z rzędu Łukasza Zwolińskiego, a 19-letni Seiya Kitano to na razie bardziej ciekawostka niż realne wzmocnienie, ale i tak udało się to przykryć. Dużej sztuki dokonali bramkarze szczecińskiej drużyny, prawda? 

Trzeba wygrywać, a bramkarze Pogoni myślami ciągle na urlopach

Najpierw Jakub Słowik za wszelką cenę chciał podarować bramkę piłkarzom Wisły Kraków i Korony Kielce. Choć ci z akurat jego prezentów nie skorzystali, Kazimierz Moskal przytomnie zauważył, że szczodrość jego bramkarza nic dobrego drużynie nie przyniesie i szybko posadził go na ławce. Miejsce między słupkami zajął Dawid Kudła, ale cóż -niewiele to zmieniło. Najpierw mocno przeciętny mecz ze Śląskiem, teraz – wpadka w ważnym momencie w spotkaniu z Zagłębiem. Gdyby Janusz Wojcik był trenerem Portowców, mogłoby już dojść do rękoczynów.

A mogło być tak pięknie, oczywiście z perspektywy obozu szczecinian, ulga była bardzo blisko. Pogoń sezon zaczęła słabo, a w dodatku jechała na mecz z ekipą, która od kilku miesięcy rozstawia po kątach ligowych rywali. Dokładnie od ośmiu kolejnych spotkań w lidze (wliczając poprzedni sezon) Zagłębie nie tyko nie przegrało meczu, ale nawet nie zremisowało. Piękny komplecik – osiem zwycięstw, bilans bramkowy 21-2.

Teoretycznie Portowcy stali na straconej pozycji, ale tak się akurat złożyło, że dziś Zagłębie leczyło kaca po odpadnięciu z Ligi Europy. Trener Stokowiec nie mógł już skorzystać z usług Dąbrowskiego, sam dał odpocząć Cotrze, który nie znalazł się nawet kadrze meczowej, a na ławce usiadł zarówno Filip Starzyński, jak i Jan Vlasko – ludzie odpowiedzialni za odpowiedni poziom kreatywności na murawie. No i nawet trudno się dziwić, że Zagłębie dziś bardziej męczyło bułę, niż grało w piłkę.

Z kolei Pogoń tak dobrze w sezonie jeszcze nie wyglądała. Przede wszystkim sprawdził się pomysł z powrotem do ustawienia z Matrasem w środku pola. Po drugie – w końcu przyzwoicie wypadli skrzydłowi. Przed przerwą Pogoń dwa razy poważnie zagroziła bramce Polacka – Czerwiński trafił w poprzeczkę, strzał Delewa obronił bramkarz – a w drugiej połowie w końcu udało się strzelić gola. Konkretnie – bardzo aktywnemu Kamilowi Drygasowi, który wykorzystał wrzutkę Gyurcso.

Reklama

I tak nam się ten mecz zbliżał powoli do końca – szczerze mówiąc, wyczekiwaliśmy tego momentu – Pogoń była nawet bliska drugiej bramki, aż w końcu swoją obecność na murawie postanowił zaznaczyć Kudła. Kolejna centra w pole karne, bramkarz postanawia opuścić posterunek, lecz z próby piąstkowania wyszło dogranie do Łukasza Janoszki. 1-1 po tzw. bramce z dupy.

No i ma problem Kazimierz Moskal:

a) jeszcze jedna szansa dla Kudły,
b) powrót Słowika,
c) szukamy posiłków, niekoniecznie poza klubem?

Nie zazdrościmy, ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.

CySwUui

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Francja

Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Patryk Stec
2
Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...