Reklama

To już nawet nie jest śmieszne. Lech upokorzony w Kielcach

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

06 sierpnia 2016, 22:40 • 4 min czytania 0 komentarzy

Stało się. Doszliśmy do momentu, w którym naigrywanie się z Lecha Poznań przypomina kopanie leżącego. Tak jak nie wypada śmiać się z ludzi pokrzywdzonych przez los, tak i w przypadku niedawnego mistrza Polski chodzi nam po głowie, by wcisnąć hamulec i ograniczyć szyderę do minimum. Lech na dziś to drużyna specjalnej troski. 

To już nawet nie jest śmieszne. Lech upokorzony w Kielcach

Na dobrą sprawę do meczu z Koroną Kielce Kolejorz przystępował z nie najgorszej pozycji. Oczywiście nie chodzi nam o tabelę, w niej poznaniacy byli przed tą kolejką na dnie, a o to, że we wcześniejszych spotkaniach Lech wyglądał tak słabo, że wydawało się, że gorzej być już nie może. Są przecież jakieś granice przyzwoitości, których przekraczać nie wypada, prawda?

Nieprawda. Ten Lech Urbana chyba nie wie co to przyzwoitość. Nie ma pojęcia również o kilku innych rzeczach. Przykład? Dajmy na to – wyciąganie wniosków.

Każdy widz Ekstraklasy wie przecież, że Tetteh to gość, który w co drugim meczu prosi się o czerwoną kartkę. Jeśli Urban nie próbuje do niego dotrzeć, udając, że problem nie istnieje – jest bardzo źle. Jeśli próbuje – no to mu nie wychodzi. Abstrahując od tego, że uparcie stawia w środku pola na duet przecinaków Trałka-Tetteh, który absolutnie się nie sprawdza, dziś Lechowi przyszło zapłacić rachunek za głupotę tego drugiego. Trzeba było się z tym liczyć, że w końcu wyleci z boiska i osłabi zespół, sędziowie po ostatniej akcji na pewno zostali dodatkowo pouczeni. Dzisiejszy zjazd do bazy – już w 6. minucie – nie wynikał z tego, że chciał zrobić komuś krzywdę, ale też zachował się głupio – zatrzymał wychodzącego na czystą pozycję Kiełba.

Szybka czerwona kartka wbrew oczekiwaniom meczu nie ustawiła. Przynajmniej nie od razu. Nie siedzimy w głowach piłkarzy Lecha (choć w tej Tetteha jest chyba całkiem sporo miejsca), ale wydaje nam się, że pojawiła się w nich następująca myśl: teraz to już naprawdę nikt nie spodziewa się po nas czegoś dobrego, więc luz. I chyba ten całkowity brak presji pomógł. Mimo gry w “10” Lech na początku wyglądał przyzwoicie.

Reklama

Strzelił nawet upragnioną bramkę, pierwszą w tym sezonie ligowym. Po dość przypadkowym dograniu Majewskiego, przytomnie zachował się Marcin Robak i Kolejorz wyszedł na prowadzenie. Nie cieszył się nim zbyt długo, ale też trudno się dziwić, wszak piłkarze w niebieskich strojach sami pomogli Koronie wyrównać – mieliśmy rzut karny.

A głupio faulował Tomasz Kędziora. Chyba warto poświęcić kilka słów temu chłopakowi, bo tak patrzymy na jego grę, patrzymy i nie do końca możemy sobie przypomnieć, dlaczego jeszcze kilkanaście miesięcy temu byliśmy pod wrażeniem jego postawy. Powiecie: “potrafił się podłączyć do ofensywy”. Fakt, potrafił…

Sezon 2013/14: 14 meczów, 1 gol, 2 asysty
Sezon 2014/15: 35 meczów, 3 gole, 6 asyst
Sezon 2015/16: 24 mecze, 0 goli, 0 asyst

No ale wiadomo – w przypadku obrońcy gra w defensywie i tak jest ważniejsza. Sęk w tym, że tu też nie widzimy atutów. Wręcz przeciwnie – coraz częściej daje się nabierać przeciwnikom w taki sposób, że 4 lata młodszy Gumny za chwilę będzie mu mógł mu udzielać wskazówek. Na skali od Rymaniaka do Piszczka – coraz bliżej jest tego pierwszego. Generalnie, bo dziś nawet nie stał obok obrońcy Korony.

Ale to samo można powiedzieć o wszystkich defensorach Lecha. Gdy z poznańskiej drużyny uszło powietrze związane z tym, że udało się strzelić bramkę Koronie, gospodarze brutalnie wykorzystywali postawę formacji obronnej przeciwników. Łukasz Sekulski pokazał, ze w Kielcach może istnieć życie bez Cabrery i najpierw zamienił na bramkę rzut karny, a później pokonał Buricia ładnym strzałem głową. Dośrodkowywał Jacek Kiełb – nieuchwytny nie tylko dla Tetteha, ale również pozostałych piłkarzy Lecha. To samo powiedzieć o Pyłypczuku. Piękną bramkę zza pola karnego strzelił też Palanca. Zabawę po dośrodkowaniu Aankoura skończył Grzelak.

Jeśli chodzi o grę Korony, której siłą rzeczy poświęciliśmy mało miejsca – naprawdę doceniamy. Oby tak dalej, to znów może być dużo lepszy sezon, niż można się było spodziewać.

Reklama

16. miejsce. 1 punkt. 1 gol strzelony. 8 goli straconych. Co tu więcej dodawać – wstyd. Teraz głos ma trener Urban. Może w końcu chociaż jakaś diagnoza? No bo jeśli znów usłyszmy, że problemem jest tylko brak goli, to całkowicie zwątpimy w sens jego dalszej pracy.

eZNi5j4

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Bochniewicz: Chciałbym zagrać w Górniku, ale nie wiem, czy będzie mnie chciał

Szymon Piórek
0
Bochniewicz: Chciałbym zagrać w Górniku, ale nie wiem, czy będzie mnie chciał
Ekstraklasa

Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Antoni Figlewicz
0
Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...