To już oficjalne – piękna bajka pt. „Piastelona” została definitywnie zakończona. Już przy pierwszym eurowpierdolu z Goeteborgiem wszystko było jasne, ale w międzyczasie Piast rozsypał się kompletnie. Najpierw za współpracę podziękował Latal, potem gliwiczan zdemolowała Cracovia, a na koniec podjęto decyzję o odpuszczeniu rewanżu ze Szwedami. To znaczy – nikt jeszcze niestety nie poszedł za radą Wojtka Kowalczyka, by w ogóle nie wychodzić na murawę, ale Jiri Necek samym doborem składu pokazał, że najchętniej w ogóle by nie leciał do Goeteborga.
Flis, Jankowski, Mateusz Mak, Rusov. Stężenie niespełnionych grajków na metr kwadratowy było dziś bardziej uderzające niż podczas obozu dla bezrobotnych. Niczego dobrego to nie zwiastowało, ale o dziwo mogło się zacząć zaskakująco dobrze, gdy Flis był bardzo bliski strzelenia gola głową po rzucie wolnym. Gdyby wtedy – a był to sam początek meczu – Piast wyszedł na prowadzenie, może i ten mecz jakoś dałoby się oglądać. Nic z tych rzeczy. Chłopaki rozejrzeli się w prawo i lewo, przypomnieli sobie, z kim dzielili dziś skład i wkradła się taka rezygnacja, że nawet Andrzej Strejlau momentami był zażenowany. Pochwalić można w zasadzie dwóch piłkarzy z Gliwic – Badię za wizję i chirurgiczne podania oraz stopera Sedlara, który bardzo obiecująco wprowadził się do drużyny.
Goeteborgowi cały ten klimat, rzecz jasna, odpowiadał. Szwedzi urządzili sobie rozbieganie i trening regeneracyjny przed kolejną rundą, a Maciej Iwański z trenerem Strejlauem tak się przy tym wszystkim wynudzili, że mniej więcej od 50. minuty dyskusja dotyczyła niemal wyłącznie zbliżającego się meczu Zagłębia, ale także Gwardii Warszawa, Rio de Janeiro, a główny komentator zdążył także w międzyczasie przejrzeć całego Twittera. Ciekawiej było też przed przerwą, gdy Iwański – załamany którąś z akcji Bukaty – przeszedł na Paula Pogbę, po czym zapytał Strejlaua, czy słyszał, kto został nowym selekcjonerem reprezentacji Hiszpanii. Strejlau słysząc hasło „Lopetegui” poinformował, że kojarzy mu się ono z Lope de Vegą, który napisał powieść „Pies Ogrodnika”. Gdyby w tym meczu obowiązywała dogrywka, prawdopodobnie rozpoczęto by dyskusję o literaturze ekwadorskiej, zamkach nad Loarą czy hodowlach terierów w stanie Arkansas.
Tak, zakończyło się 0:0.
Fot. FotoPyK