Wilde-Donald Guerrier nigdy nie należał do szczególnie lotnych piłkarzy. Bez pomocy agenta prawdopodobnie nie potrafiłby wysłać listu na poczcie, założyć konta w banku czy kupić mleka w Żabce. Chłopak generalnie nie rozumiał kilku zasad rządzących dzisiejszym światem i nie chodzi tu tylko o trzaskanie zdjęć penisa, bo „nie wiedział, że aparat obejmuje tak szeroki obraz”. W pewnym momencie na trening Wisły podjechali nawet chłopcy z windykacji, bo Donald natłukł tyle leasingu na luksusowe samochody, tylko zapomniał, że trzeba go spłacać. Generalnie było z nim wesoło.
Teraz Haitańczyk przebywa już nad Bosforem, gdzie został zaprezentowany w barwach Alanyasporu. Zdążył się też pożegnać z kibicami Wisły na Snapchacie, a wczoraj zrobił to też na Instagramie. Postąpił rzecz jasna w swoim stylu. To znaczy – ktoś w jego imieniu złożył kilka zdań (tego Donald nie potrafi), po czym do dyskusji wkroczył sam zainteresowany.
Pomijając fakt, że Donald jest na bakier z gramatyką języka angielskiego, ktoś najwyraźniej nie wytłumaczył mu kilku prostych zasad w social media. Ujmując to bardzo delikatnie – akurat Turcja nie należy do krajów, w którym komunikowanie się z internautami poprzez wyzywanie ich matek od kurew zostanie zaakceptowane ot tak, od ręki. Raczej radzilibyśmy Donaldowi, żeby czym prędzej pokasował te wszystkie social media. O ile oczywiście umie.