Hej, Tychy! Jak mogliście nie zaufać takim rekinom biznesu?!

redakcja

Autor:redakcja

19 lipca 2016, 14:36 • 3 min czytania

Jesteśmy zdruzgotani tym, jak lekką ręką właściciele GKS-u Tychy odpuścili fantastyczną ofertę szalenie poważnych inwestorów z południa Europy. Grupka Włochów wspaniałomyślnie stwierdziła, że tym razem nie pojedzie już na truskawki do Niemiec, odpuści sobie też sezonowe sprzedawanie pizzy w budzie nad Morzem Śródziemnym. W tym roku – dla odmiany – zawodowi zbieracze owoców chcieli przejąć klub w Polsce, ale bezmyślni działacze w Tychach nie docenili tego pięknego gestu!

Hej, Tychy! Jak mogliście nie zaufać takim rekinom biznesu?!
Reklama

Włoscy gołodupcy potężni gracze nawiedzili ostatnio Tychy i na starcie rzucili: będziemy wspierać klub kwotą miliona euro rocznie! Jak na pierwszoligowy klub – suma mogła zrobić wrażenie. Niektórzy już wyobrażali sobie GKS Tychy szturmujący pierwszą ligę i błyskawicznie awansujący do Ekstraklasy, mieli przed oczami szereg transferów gotówkowych, które wkrótce się dokonają, czuli chłód pozłacanych klamek w klubowych gabinetach i zapach lecącego z kranów Johnnie Walkera, a tu…

Szok! Sceptyczni właściciele klubu jednak nie uwierzyli we włoskie obietnice!

Reklama

Oto fragment oświadczenia na oficjalnej stronie tyskiego klubu:

W odpowiedzi na powyższe dokumenty, jeszcze przed finalizacją jakichkolwiek umów, „inwestorzy” zażądali zatrudnienia wskazanych przez nich zagranicznych piłkarzy z kategorycznym zastrzeżeniem braku możliwości ich testowania, zmiany sztabu szkoleniowego oraz utworzenia minimum trzech nowych miejsc pracy w Klubie na eksponowanych stanowiskach, z oczekiwaniem bardzo wysokich apanaży, a także pokrycia kosztów ich pobytu w Tychach i obsługi tłumacza, jak i kancelarii prawnej. „Inwestorzy” zażądali oddania Klubu w natychmiastowe niepodzielne zarządzanie, z jednoczesnym zobowiązaniem się ze strony Gminy do ponoszenia ciężaru kosztów utrzymania sekcji piłkarskiej, gdzie ewentualny zakup akcji miałby być zrealizowany dopiero w okresie 4 lat. W tym miejscu raz jeszcze chciałbym podkreślić, że powyższe warunki miały zostać spełnione jeszcze przed zakończeniem negocjacji, a przed startem sezonu ligowego 2016/17, czyli z początkiem miesiąca lipca bieżącego roku.

Chyba trzeba to napisać wprost: takich ananasów chcących kupić klub jeszcze w Polsce nie było!

Treść tego oświadczenia to jakieś niezłe science-fiction i pewnie byśmy w to nie uwierzyli, gdyby nie fakt, że chodzi przecież o polską piłkę, do której wszelkie prawdziwki lecą jak mucha do gówna. Według niego Włosi widzieli to mniej więcej tak: zatrudnijcie naszych piłkarzy (na pewno świetni, uwierzcie na słowo!), napchajcie kabzę naszym trenerom (fachowcy, serio!), przelewajcie też pensyjkę naszym działaczom (są niezbędni, zobaczycie!), a wtedy ubijemy deal. Gwarancje bankowe? Dobra tam, nic się nie bójta! No i zanim się namyślimy na sto procent, koniecznie oddajcie klub w nasze ręce, musimy poczuć na własnej skórze, czy warto w to się bawić. A że to wszystko kosztuje? Kochani, my liczymy w ojro, ale płacić też będziemy w ojro! Na pewno, za cztery lata! Spokojna głowa!

Przerabialiśmy już inwestorów w jeansowych kurtkach, właściciela wysyłającego przelewy z Wiednia czy Rumunów podejrzewanych o ustawianie meczów we Flocie, ale takich ananasów to jeszcze nie mieliśmy. Tychy, jak wy mogliście nie uwierzyć w te włoskie obietnice?! Czy nie widzicie, jaka szansa przechodzi wam koło nosa?!

Włoskich inwestorów zbieraczy owoców przepraszamy za jedyną słuszną reakcję skandaliczne niedocenienie ich spektakularnej oferty i życzymy dalszego powodzenia w poszukiwaniu frajerów klubu, który wygra los na loterii. Nos nam jednak podpowiada, że lepiej byłoby wrócić do truskawek.

Najnowsze

Anglia

Wzruszające chwile na Anfield. Byłe kluby uczczą pamięć zmarłego piłkarza

Wojciech Piela
0
Wzruszające chwile na Anfield. Byłe kluby uczczą pamięć zmarłego piłkarza
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama