Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że wszystkie drużyny spod loga dwóch czerwonych byków ściśle ze sobą współpracują. Płynnie wymieniają się piłkarzami, wspierają finansowo, generalnie – kooperacja idzie pełną parą. Aż tu nagle spektakularna pomyłka – kitman jednego zespołu zakręcił się do tego stopnia, że podał zawodnikowi koszulkę zupełnie innego.
O co w tym wszystkim chodzi? Otóż Red Bull Salzburg, austriacki mistrz kraju, wczoraj wieczorem rozgrywał mecz w ramach eliminacji Ligi Mistrzów z łotewskim FK Liepaja. Wynik 1:0 dla gospodarzy, gol Jonathana Soriano, wszystko, wydawałoby się, w porządku i zgodnie z przepisami. Media doszukały się jednak drobnego, acz piekielnie ciekawego szczegółu.
Andreas Ulmer, lewy obrońca RB, w przerwie zmienił koszulkę. W pierwszej połowie lało jak z cebra, chłop się przemoczył do ostatniej nitki, więc normalną sprawą była zmiana trykotu. Problem jednak w tym, że zamiast koszulki z herbem RB Salzburg, założył tę z logotypem… RB Lipsk, czyli tegorocznego beniaminka pierwszej ligi niemieckiej. Niby wszyscy wiedzą, że Red Bull ma w swojej opiece kilka zespołów, ale jakkolwiek spojrzeć – Ulmer zagrał w stroju zupełnie innego klubu z zupełnie innej ligi.
Zawodnik o całej sprawie dowiedział się już w chwilę po tym jak opuścił murawę, więc w trakcie udzielanego telewizji wywiadu ręka sprytnie zasłaniał herb.
— Albert López (@Albert7Lopez) July 13, 2016
Jak tego typu nietypowe sprawy regulują przepisy? Ano właśnie – sprawy okazały się nietypowe do tego stopnia, że UEFA totalnie zgłupiała. Na gorąco nikt nie potrafił powiedzieć, czy, i ewentualnie jakie, konsekwencje czekają austriacki zespół. Incydent dopiero zostanie dokładnie przeanalizowany, a sam klub póki co winę zrzuca na dostawcę sprzętu.