Oczywiście, że jeśli wygrywać, to z Rosją. Zwycięstwo mało nad kim będzie miało dla nas taki smak. Ale trzeba oddać Rosjanom: Euro w 2008 miało dzięki nim sporo więcej kolorytu.
Przede wszystkim przez sensacyjne wyeliminowanie Holandii. Co też Oranje wówczas grali! Na otwarcie 3:0 z Italią. Potem 4:1 z Francją, a poprawione 2:0 z Rumunią. Dziewięć punktów w grupie śmierci. Dwie inne futbolowe potęgi pognębione w sposób bezapelacyjny. Rosjanie byli skazywani na porażkę.
A potem zagrali koncert. Fenomenalna Holandia nie tyle zatrzymana, co ograna – to poważna różnica. Były techniczne sztuczki, były szalone strzały Kołodina, był piękny gol z 20 centymetrów (to prawda!), a wreszcie Arszawin dobijający Holendrów efektownie założoną bramkarzowi siatą.
Od 2:11.