Reklama

Lovrencsics spada na cztery łapy. W Poznaniu mogą mieć poczucie, że zrobili dobry ruch

redakcja

Autor:redakcja

06 lipca 2016, 11:40 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mniej więcej pół roku temu w gabinetach Lecha Poznań patrzyli na zdjęcie Gergo Lovrencsicsia i głowili się, co z Węgrem zrobić. Puścić go bez żalu? Sportowo ten wybór na pewno się bronił, ale co, jeśli zachwyci na Euro i znajdzie się ktoś, kto zechce wyłożyć za niego kasę? Więc może przedłużyć kontrakt, by nie zostać na lodzie? No dobra, ale co w wypadku, gdy na Euro zagra jednak tak sobie i dalej będzie utrzymywał formę z sezonu 2015/16? Bez trudu można było znaleźć parę przesłanek przemawiających za tym, że z Gergo uda się jeszcze wycisnąć parę groszy. Ale znacznie bardziej prawdopodobne wydawało się, że byłoby to postawienie zbyt dużej kasy na zbyt słabego konia.

Lovrencsics spada na cztery łapy. W Poznaniu mogą mieć poczucie, że zrobili dobry ruch

W Lechu mogą teraz odetchnąć z ulgą i wypić triumfalnego drinka. Gdyby przedłużyli umowę z Lovrencsicsiem, nikt z walizką pieniędzy by się nie zgłosił. Zamiast wielkiego biznesu, byłby wielki problem.

Lovrencsics podpisał wczoraj papiery z Ferencvarosem Budapeszt i trzeba przyznać, że to i tak dość miękkie lądowanie, biorąc pod uwagę jego beznadziejną formę z minionego sezonu. Gdyby chcieć analizować jego grę zagranie po zagraniu – na naszym rynku mógłby liczyć co najwyżej na zainteresowanie Korony Kielce czy Górnika Łęczna. Spójrzmy zresztą na jego oszałamiające statystyki:

2012/2013: 27 meczów, 7 bramek, 4 asysty
2013/2014: 37 meczów, 9 bramek, 13 asyst
2014/2015: 25 meczów, 3 bramki, 6 asyst
2015/2016: 23 mecze, 0 bramek, 4 asysty

Bryndza z nędzą. W sumie wolelibyśmy pamiętać Gergo ze wszystkich bramek, które strzelił, a nie z festiwalu żenady, na który ostatnio regularnie nas zapraszał. A to jedno trzeba mu oddać – młotek w nodze miał jak mało kto. Patrząc na transfer Lovrencsicsia nieco szerzej trzeba przyznać, że zrobił naszej lidze całkiem niezłą reklamę na Węgrzech. Wyjechał jako jeden z wielu skrzydłowych tamtejszej ligi, wraca jako reprezentant kraju, uczestnik Euro, prosto do drużyny mistrza Węgier. Można? Inni węgierscy piłkarze mogą teraz popatrzeć na Gergo i dojść do wniosku, że transfer do Polski to nie jest taki najgorszy biznes.

Reklama

A nam to jak najbardziej pasuje. Lovrencsicsiów w najlepszej formie czy Nikoliciów nigdy za wiele.

 

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...