Spodziewaliśmy się, że Adam Nawałka po Euro przestanie być osobą znaną tylko w Polsce i znajdzie się na tapecie w światowych mediach, a może i – kto wie – zechce go mieć w swoich szeregach jakiś poważny europejski klub. No i stało się. Za ocenianie polskiego szkoleniowca wzięli się dziennikarze ESPN. Szalenie poważni eksperci wymienili go w gronie trenerów, którzy…
Uwaga, uwaga…
Popełnili podczas Euro najwięcej błędów. W życiu byśmy nie przypuszczali, że fala upałów może mieć tak tragiczne skutki.
Tak, dobrze czytacie, Nawałka został wymieniony gdzieś obok Hodgsona, który kompletnie przerżnął turniej odpadając w śmiesznej fazie z wyspą, na której żyje tylu ludzi, ilu w jednej dzielnicy Londynu. Obok Słuckiego, którego drużyna grała żałosny futbol i Wilmotsa, który o taktyce coś tam słyszał, ale w sumie nie bardzo wiedział skąd. Dziennikarze wiedzą lepiej – Nawałka przyczynił się do porażki reprezentacji, bo nie robił zmian!
Fachowcy z ESPN wyrokują tak: „Nawałka nie chciał niczego zmieniać. Pierwsza zmiana w meczu ze Szwajcarią miała miejsce w 101. minucie, z Portugalią w 82. W obydwu meczach były tylko dwie zmiany. Wydawało się, że zadowolił się rzutami karnymi (…) Gdyby menedżer nie był tak pasywny, Jakub Błaszczykowski być może nie miałby okazji do pomyłki w serii rzutów karnych”.
Rany, tak absurdalnego zarzutu już dawno nie czytaliśmy. Ciekawi jesteśmy, jak dziennikarze ESPN oceniliby Nawałkę, gdyby ten jednak zaczął robić zmiany? Pochwaliliby za wizjonerstwo po tym jak wprowadzony w 60. minucie Jodłowiec znów podawałby do nikogo? Docenili kunszt patrząc na chowającego się za rywalami Zielińskiego? Napisaliby kilka dobrych słów po zaskakującej roszadzie Stępiński – Lewandowski w ostatnim kwadransie? No bez żartów. Jakoś nam się wydaje, że wówczas w tym rankingu mylących się trenerów Nawałka wylądowałby nie na czwartym miejscu, a nieco wyżej.
Do czego jeszcze się przypieprzycie? Może do Iniesty, że przegrywał główki z Chiellinim albo do Neuera, że nie strzelił jeszcze żadnej bramki? Czekamy na wasze kolejne popisy, ale zanim cokolwiek sklecicie, odpalcie sobie na YouTube jakąś kompilację najlepszych zagrań Sławka Peszki i zrozumcie, dlaczego wpuszczanie na boisko świeżej krwi nie zawsze ma taki sens, jaki można byłoby przypuszczać.
Fot. FotoPyK