Reklama

Simone, nie jesteś sam. Cała plejada groteskowych karnych

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2016, 11:13 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie wiadomo, czy skip A Simone Zazy przy podbieganiu do karnego był przedłużeniem niedokończonej rozgrzewki, bo w końcu decyzja o zmianie za Chielliniego została podjęta w ciągu kilkudziesięciu sekund, czy może Włoch zbyt często trenował z kolegą z reprezentacji, a niedoszłym tancerzem Graziano Pelle, jezioro łabędzie. Wiadomo natomiast, że po odpadnięciu Włochów, to jemu jeszcze długo przyprawiany będzie czerwony nos pierwszego klauna Italii.

Simone, nie jesteś sam. Cała plejada groteskowych karnych

Gość wchodzi w 120. minucie. Jaśniejszego sygnału, że Conte liczy na niego w karnych nie wysłał nikt od czasu van Gaala, który w podobnych okolicznościach wpuścił na boisko w meczu z Kostaryką Tima Krula. Z tą różnicą, że Krul został królem, a Zaza zrobił z siebie nadwornego błazna. Drobi jak gejsza kilkanaście kroczków, po czym posyła piłkę kibicom siedzącym w okolicach trzydziestego piątego rzędu.

Ale spokojnie Simone. Nie ty pierwszy i nie ostatni. Piłka zna bowiem wielu takich, którzy – jak to kiedyś powiedział Łukaszowi Surmie Wojciech Łazarek – mogli być królem, a są… No wiadomo.

ALESSANDRO DEL PIERO

Reklama

Gdy wiemy już, jak cała sytuacja się skończy, to nie sposób nie uśmiechnąć się pod nosem, gdy komentator mówi: „not a bad man to take your final penalty”. Nie wiemy, czy Del Piero zarył w jakieś kretowisko, czy może kątem oka dostrzegł swoją byłą na trybunach i cała koncentracja prysła. No bo nie powiecie nam, że tak chciał. Szczęście, że to był tylko turniej towarzyski. Nieszczęście – mimo to były na nim kamery.

AMIR SAYOUD

To od razu skojarzyło nam się z Zazą. Sytuacja z daleka, z rozgrywek o wiele mniej poważnych niż mistrzostwa Europy, bo z Egiptu. Amir Sayoud podchodzi do jedenastki i… sam do końca nie wie chyba, czy chce ją wykonać szybko i efektywnie, czy może na dwa tempa, bardziej efektownie. Efekt? Zobaczcie sami, nie będziemy wam psuć niespodzianki.

NEYMAR

Reklama

A to już pamięta chyba każdy. Neymar kontra Ospina. Niewysoki bramkarz Arsenalu, równy wzrostem Yannowi Sommerowi, najniższemu spośród golkiperów na Euro, co w kontekście karnych oznacza dość spory problem. Ale Ospina ze swoich rąk nie musiał robić użytku. Neymar tyle podskakiwał, że w pewnym momencie któryś przełącznik w głowie przeskoczył mu z trybu „Neymar” na tryb „Sebastian Janikowski”. Polak byłby dumny.

DAVID BECKHAM

Wślizg, wślizg, wślizg! „Wójt” byłby przeszczęśliwy, Beckham nie odmówił sobie cięcia równo z trawą nawet przy rzucie karnym. Niby przy rozbiegu nie robił salt, fikołków ani podwójnych śrub, niby do momentu kontaktu nogi postawnej z ziemią wszystko było zgodnie z podręcznikiem, ale w żadnym zestawieniu komicznie niewykorzystanych jedenastek tej legendy zabraknąć po prostu nie może.

FRANCK RIBERY

Wielu piłkarzy lubi wpadać w – nazwijmy to roboczo – pułapkę Panenki. Marzy im się, by wcinką zadecydować o losach meczu, by mówiło się o tym wyczynie dłużej i głośniej, niż tylko o kolejnym pewnie wykonanym karnym, jakich w każdy weekend oglądamy dziesiątki, jeśli nie setki. Często gubi ich próżność, jak choćby Francka Ribery’ego w meczu ze Stuttgartem. Podbiegł do piłki po jakimś dziwnym łuku i – choć jakość nagrania jest jaka jest i możemy się tylko tego domyślać – coś nam podpowiada, że mimo wyniku 0:2, stojący w bramce Jens Lehmann musiał się choćby delikatnie uśmiechnąć z politowaniem.

WILLIAM

Piłkarz Botafogo William postanowił z kolei, że w Panenkę bawić się nie będzie. Że stworzy coś absolutnie nowego. Karnego na dwa. Ale nie na dwa tempa, a takiego, przy którym bramkarz ma dwie szanse. Uderzenie toczące się w kierunku bramki tak ślamazarnie, że golkiper, który wcześniej wybrał zły róg, ma szansę podnieść się z murawy, zapłacić rachunki, zamówić pizzę i jeszcze złapać piłkę. Przyznacie, że oryginalne.

PETER DEVINE

Piłkarz Lancaster City przegrał natomiast nierówną walkę z warunkami pogodowymi. Kompletnie nie wziął poprawki na to, że gdy piłka stoi w wodzie, lepszym rozwiązaniem może być spokojniejszy, krótszy podbieg. I może ten karny pozostałby tylko historyjką opowiadaną przy piwie przez grupę kumpli, bo widownia i oprawa telewizyjna meczu HFS Northern Premier League Division One Cup była raczej na poziomie A-klasy niż Premier League, gdyby nie to, że w 1996 roku Nick Hancock wypuścił półtoragodzinny materiał „Football Nightmares”, w którym sytuacja i nazwisko Devine’a jest tak często powtarzane, że po prostu musi wyryć się w pamięci znacznie większej grupy widzów. Wśród nich – twórców wszelkiego rodzaju kompilacji, którzy zapewniają Devine’owi sławę i nieśmiertelność po wsze czasy.

***

Patrząc na te wszystkie sytuacje Zazę musi spotkać fala krytyki. Nie można też nie wytknąć mu kosmicznego pajacowania, doprawdy niespotykane na takim poziomie, ale pamiętajcie – on dzięki temu zapewnił sobie wieczną sławę. Bo czy za dwadzieścia lat ktoś odwinie karnego Giaccheriniego? Nawet tego spektakularnego, wbitego od poprzeczki przez De Sciglio? A może raczej będą powstawać filmy dokumentalne, jak ten o Peterze Devinie? Zaza znalazł więc przepis na prawdziwą piłkarską nieśmiertelność. Co prawda tę z gatunku “nieważne, co mówią…”, ale na wybrzydzanie już trochę za późno.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...