Gol ze spalonego. Gol strzelony przez farbowanego lisa. Gol, który ostatecznie nic nie dał. Ale to też gol historyczny – nasz pierwszy w mistrzostwach Europy.
Jak się tak dobrze zastanowić, to była to bramka wyjątkowa z pewnej szczególnej perspektywy. Otóż dla całego pokolenia był to pierwszy gol, który dawał nam prowadzenie w finałach w meczu o coś. Zastanówmy się: Korea w czapkę, Portugalia w czapkę, USA o honor. Ekwador w czapkę, Niemcy w czapkę, Kostaryka o honor. Niemcy w czapkę, aż wreszcie Austria, po beznadziejnej grze, ale mamy wybłagane, wyżebrane 1:0. Dla wielu kibiców była to pierwsza okazja, by naprawdę mocno ucieszyć się polskim golem w finałach.
Od 0:45