Ostatnia kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów. W grupie – pozamiatane. Wychodzi Arsenal i Olympiacos. Gra toczy się jednak o pozostanie w pucharach. Standard Liege gra z AZ Alkmaar z Jermainem Lensem, Moussą Dembele, Sergio Romero czy Graziano Pelle. Żaden z nich – choć Lens strzelił nawet bramkę – nie został jednak bohaterem spotkania. Wszystkich przyćmił bowiem golkiper Standardu, Sinan Bolat.
Sytuacja przed tamtą kolejką była następująca:
3. Standard – 4 pkt
4. AZ – 3 pkt
Po golu Lensa długo prowadziło AZ. I wtedy, gdy wydawało się, że działacze z Alkmaar mogą bukować bilety na losowanie do siedziby UEFA, plany postanowił im pokrzyżować Sinan Bolat.
Nie, Turek nie zaliczył dwucyfrowej liczby doskonałych interwencji, które uratowałyby Ligę Europy dla ówczesnego mistrza Belgii. Nie popisał się wyjątkową paradą czy obronionym karnym. Zamiast tego w 95. minucie pobiegł w pole karne Alkmaar i zrobił to:
Bolat kompletnie oszalał, a stadion poszedł jego śladem. Standard zostaje w pucharach, z Turkiem w bramce zachodzi aż do ćwierćfinału Ligi Europy. AZ? Wali zębami o krawężnik, mając linię mety na wyciągniecie ręki.