Każda wciągająca opowieść musi mieć swój mocny początek. Coś, co przykuje uwagę na dłużej. Albańczycy walcząc o pierwszy w historii awans na Euro zaczęli najmocniej, jak się tylko dało. Ogrywając na wyjeździe, w Aveiro niekwestionowanego faworyta swojej grupy eliminacyjnej, Portugalię.
Nawet jeśli wtedy gospodarze musieli sobie radzić bez Cristiano Ronaldo – cóż, widywaliśmy gorsze jedenastki niż ta radzące sobie z ekipami pokroju Albanii:
Ale wtedy – zresztą tak jak i wczoraj – „Kuq e Zinjtë” popisali się niezwykłym charakterem. Statystycznie? Portugalia zmiażdżyła przybyszów z Bałkanów. 19 do 2 w strzałach. 10 do 2 w rzutach rożnych. 60% do 40% w posiadaniu piłki. Pokazali jednak dokładnie to samo, co pokazują teraz na Euro, już z Ronaldo w składzie. Kompletną strzelecką niemoc.
Pojęcia tego zdawał się jednak nie znać Bekim Balaj. Były piłkarz Jagiellonii dostał na początku drugiej połowy nieszczególnie łatwą piłkę od Roshiego. Ale perfekcyjnie złożył się do strzału i przyładował takim wolejem, że Rui Patricio mógł tylko z rozgoryczeniem wyjąć piłkę z siatki i odrzucić na środek boiska.
Aż chciałoby się podłożyć pod tę bramkę jakąś konkretną ścieżkę dźwiękową i dopisać „to be continued…”.