Reklama

Stanowski z Francji: wszystko zaczęło składać się w logiczną całość

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2016, 10:07 • 4 min czytania 0 komentarzy

No i gramy mecz o honor z Ukrainą. O honor Ukrainy oczywiście, bo my sami – tak, tak – jesteśmy rewelacją mistrzostw. Inni robią ładne wrażenie artystyczne i zaskakująco ładnie przegrywają – jak Albania na przykład. A my punktujemy.

Stanowski z Francji: wszystko zaczęło składać się w logiczną całość

Rzeczy zaczęły się składać w pewną całość, jest po prostu logicznie. Przed startem turnieju napisałem do „Przeglądu Sportowego” felieton uprzedzający: że klęski na Euro Adam Nawałka powinien pracować dalej. Z tą klęską to był oczywiście żartobliwy zabieg, aby zwrócić uwagę, że nawet gdyby nic się nam nie udało, kontrakt powinien być przedłużony. Wymieniałem zalety obecnego selekcjonera, które sprawiają, że nawet nie ma sensu na siłę szukać kogoś lepszego. A całość podsumowałem słowami: „Jeśli dobra praca powinna być nagrodzona, to bierzemy te mistrzostwa szturmem”.

Nasze wyniki nie wzięły się z przypadku, to właśnie wypadkowa świetnej roboty, wykonanej przez Nawałkę. On naprawdę wszystko dopiął na ostatni guzik. Ileż było głosów zaraz po odważnym zatrudnieniu go przez Zbigniewa Bońka, że nigdy nie będzie mieć autorytetu wśród piłkarzy? Jakiegoś pełnego kompleksów jęczenia, że niby jak zawodnik jednego dnia jest z Kloppem czy Wengerem, to następnego prychnie Nawałce w twarz?

Z tego wszystkiego jest nauka: ufajmy fachowcom. Ufajmy Bońkowi, gdy wybiera selekcjonera i ufajmy Nawałce, gdy wybiera piłkarzy. Z polemiki z tym trenerem już dawno wyrosłem – wiem, że to nie Franek Smuda, który wszystko zrobi spontanicznie, żeby nie powiedzieć, że bezmyślnie. U Nawałki wszystko jest w szczegółach przeanalizowane, zawsze coś wynika z czegoś.

* * *

Reklama

Po meczu z Irlandią Północną ludzie rzucili się na Michała Pazdana. Napisałem wtedy na Twitterze, że oszaleli. Że przeciwnik nie oddał strzału, a oni uwzięli się na chłopaka, bo raz się machnął w środku pola. Gdybyście wy – no, większość z was, drodzy czytelnicy – byli selekcjonerami, to Pazdan przeciwko Niemcom by nie zagrał. Dlatego właśnie selekcjonerem jest Nawałka.

Lubię Pazdana, inteligentny człowiek, sympatyczny. Ale przede wszystkim doceniam go – wiem, że gdybym był piłkarzem, nie chciałbym przeciwko niemu grać. Jeśli o innych mówi się z przymrużeniem oka, że rzucają się rywalom do gardeł, to on to robi dosłownie. Gdyby życie było komiksem Marvela, Pazdan rzucałby się do gardeł i przegryzał tchawice, a po brodzie ściekałaby mu krew.

Teraz wiele osób rzuciło się na Arkadiusza Milika. Nie strzelił gola, a mógł? To prawda, nie strzelił, a mógł. Co z tego wynika? Nic. Podważanie znaczenia napastnika Ajaksu w kadrze jest skrajną głupotą. To on w pierwszej fazie eliminacji był naszą najważniejszą strzelbą, to on trafił z Irlandią Północną. I zdobędzie dla kadry jeszcze mnóstwo bramek – między innymi dlatego, że Adam Nawałka nie odstawi go tylko dlatego, że kibice widzieliby nasz skład inaczej.

Z tym Nawałką to jest taka dziwna sprawa, że siedzę sobie na trybunach i nie krzyczę: tego zdejmij, tego wpuść. Naprawdę mam poczucie, że on zdejmie kiedy trzeba i wpuści kiedy trzeba. Nie chcę mu się wpieprzać w robotę, nawet w myślach.

* * *

Wsiąść na Milika jest prosto, znacznie prościej niż na Lewandowskiego – bo to już byłby zamach na świętość. Ale nie rozumiem, dlaczego wytyka się zmarnowaną okazję tyko Arkowi, a nikt nie wspomina, że „Lewy” miał patelnię i kompletnie się pogubił. Nie wygraliśmy z Niemcami nie dlatego, że Milikowi zabrakło skuteczności, ale dlatego, że obu naszym napastnikom zabrakło skuteczności. Robert – czy się to komuś podoba, czy nie – jeszcze w tych mistrzostwach nie oddał strzału, mimo że wczoraj jechał sam na sam z bramkarzem.

Reklama

Czy grał źle? Nie, grał dobrze. Czy grał bardzo dobrze? Nie, bardzo dobrze grałby wtedy, gdyby skorzystał z prezentu Niemców, a niestety spartolił.

Wiecie do czego zmierzam? Ano do tego, że jak Pazdan raz się pomylił z Irlandią Północną to chcieliście go posadzić na ławkę, a jak pomylił się Lewandowski z Niemcami to macie dla niego sto usprawiedliwień. Oceniajmy piłkarzy uczciwie, co? I zostawmy Milika w spokoju.

* * *

Zagraliśmy wczoraj lepiej niż w meczu z Niemcami na Stadionie Narodowym, gdzie wygraliśmy 2:0 – tym razem nasz bramkarz miał tak mało pracy, że żeby puścić gola musiałby popełnić duży błąd (najgroźniejszy był strzał w sam środek). Ta drużyna się rozwija. I psychicznie umacnia. Poprzednie turnieje kojarzą mi się z zawodnikami, którzy wychodzą na płytę boiska z kamerami i nagrywają trybuny. Turyści. Teraz widzę zawodowców w robocie, a z kamerą biega co najwyżej Łukasz Wiśniowski.

Mecz z Niemcami to ważny impuls – my naprawdę nie musimy się kogokolwiek bać. Wczoraj pisałem, że na pytania, kto wygra, odpowiadam „nie wiem”, co jest wielkim krokiem do przodu, bo przecież kiedyś wiedziałem (że Niemcy). Teraz nie wiem, z kim na pewno musielibyśmy przegrać na tych mistrzostwach w fazie pucharowej. Byle ominąć Hiszpanię, bo mam wrażenie, że jej styl nam zupełnie by nie leżał. Ale reszta? Nie ma meczu, przed którym powiem ze stuprocentową pewnością: to koniec przygody, odpadamy.

Na razie – po meczu numer dwa – mówię: to początek przygody.

STAN

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...