Przed meczem z Niemcami napisaliśmy, że jeśli chcemy zwyciężyć, każdy z naszych kadrowiczów musi rozegrać swoją reprezentacyjną życiówkę. Największe problemy mieliśmy przy Michale Pazdanie, u którego ciężko było wskazać jeden naprawdę wyjątkowy mecz. Zdecydowaliśmy się na starcie z Gruzją w Warszawie, w którym zastępował Kamila Glika i swoją postawą zapewnił sobie kolejne szanse u Adama Nawałki. To jednak ani nie ten kaliber przeciwnika, ani nie ta ranga spotkania. Od wczoraj chyba nikt nie ma wątpliwości, który mecz w kadrze – i chyba nie tylko w kadrze – był najlepszy w całej karierze defensora Legii.
Kiedy na kilka tygodni przed turniejem spotkaliśmy się z Pazdanem, trochę na zaczepkę zacytowaliśmy mu wypowiedź Dariusza Dziekanowskiego – że błyszczy tylko na prowincji. Michał ze spokojem odparł, że woli odpowiadać na takie zarzuty na boisku, i że tak naprawdę preferuje mecze z wielkim zainteresowaniem. W innej części rozmowy dodał: – Co z tego, że człowiek się przemotywuje i zacznie biegać tam, gdzie nie trzeba? Tylko zostawi niepotrzebne luki. Taktyka bardzo poszła do przodu w ostatnich latach. Widzę to po sobie. Kiedyś bardziej się spinaliśmy na zasadzie: „dawaj, jedziemy z nimi”, a teraz zawodnicy zwracają uwagę na podpowiedzi. Detale, które wyrabiają ci automatyzmy. Czasem wystarczą dwa słowa w stylu: „ty bierz lewą”, a nie jakaś pompka, żeby pokazać, że jesteś mistrzem. Minęły czasy napinki.
Jakkolwiek spojrzeć, w meczu z Niemcami wszystko się potwierdziło. Dla Pazdana było to najważniejsze starcie w życiu i przy okazji udało mu się zaliczyć występ życia. Nie było po nim widać śladu presji, czy rzeczonej napinki. Przeciwnie, bił od niego wielki spokój, który udzielał się też partnerom z linii defensywy. W naszej pomeczowej relacji napisaliśmy: Pazdan to w ogóle był jakiś kosmos. Klasa światowa. Wydawało się, że Glik z Irlandią Północną zawiesił poprzeczkę najwyżej, jak się dało, ale legionista jeszcze ją podniósł. Nie da się grać lepiej w obronie.
Jak mawia Tomasz Hajto, Pazdan zamknął przed Niemcami drzwi i wyrzucił kluczyk. A w bezpośrednich pojedynkach on zwyczajnie demolował rywali. Właściwie moglibyśmy od razu wzbogacić naszą codzienną mowę o nowe porównanie – masakrować jak Pazdan niemieckich atakujących. Ale nie, słowa raczej nie oddadzą tego, co wczoraj oglądaliśmy. Prezentujemy więc wszystkie interwencje Michała z meczu z Niemcami, bez żadnej obróbki. Prezentujemy czystą defensywną jakość:
Jeżeli wciąż zastanawiacie się, jakim cudem udało się całkowicie sparaliżować niemiecką ofensywę, najważniejszą odpowiedź już znacie. Warto też przy okazji zwrócić uwagę, że najlepszy reprezentacyjny mecz drugiego naszego środkowego obrońcy, Kamila Glika, również miał miejsce z Niemcami, tyle że w Warszawie. A to oznacza, że obaj nasi defensorzy to ludzie, na których można liczyć w najważniejszych momentach. Ludzie, którzy grają tym lepiej, im lepszy jest przeciwnik. I jest to cholernie budujące.
Bo z parą Glik-Pazdan możemy z optymizmem wyglądać starć z najlepszymi ofensywami Starego Kontynentu,
MICHAŁ SADOMSKI
Fot. FotoPyK