Sezon 97/98, Liga Mistrzów. Czasy zamierzchłe, czasy nostalgiczne. Dynamo Kijów z trudem bije Brondby w eliminacjach i wchodzi do fazy grupowej. Tu czekają PSV ze Stamem, Cocu i Iwanem. Newcastle z Asprillą i Kecbają, a także Barca z Figo, Luisem Enrique, De la Peną, Rivaldo i Sonnym Andersonem.
Ale wszystkie te drużyny muszą uznać wyższość Ukraińców. Szczególnie Barcelona, która w dwumeczu zebrała łomot 7:0! Trójka w plecy Kijowie jeszcze mogła być uznana za wypadek przy pracy. Ale 0:4 na Camp Nou, z Szewą strzelającym klasycznego hat-tricka do przerwy… To już był jasny sygnał, że na Ukrainie powstaje paka groźna dla każdego.
W tak kuriozalny sposób dobił Barcę nieco zapomniany Rebrow (0:30):