Odczarowaliśmy mecze z Niemcami, pasowałoby odczarować też Anglików. Nie wracać już kolejny raz kilka dekad wstecz, tylko ustawić „Synów Albionu” po swojemu. Przecież udawało się to reprezentacjom mniej renomowanym od nas.
Daleko byliśmy osiągnięcia celu za Wójcika. Wyszliśmy wtedy na Anglię tak, jakbyśmy grali z reprezentacją świata: garda, garda, garda, ośmiu obrońców. To, że strzeliliśmy im gola, zakrawało na cud. Przegraliśmy przed pierwszym gwizdkiem. Co innego jednak za Janasa. Tym razem na Old Trafford doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że owszem, Anglicy słabi nie są, ale też mają wiele wad. Biliśmy się do końca o punkty, a gol Tomka Frankowskiego do szatni smakował wyjątkowo.