Reklama

Łatwiej zmienić religię niż drużynę. Na tropie Nowej Jakości Kibicowania

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2016, 18:48 • 8 min czytania 0 komentarzy

– Obecnie kibic przestał być petentem. Nasza rola to utwierdzić go w przekonaniu, że jest prawdziwym partnerem i ambasadorem drużyny. A co najważniejsze – uświadomić o tym także sam klub – mówi Grzegorz Pacuła, rzecznik prasowy Socios Górnik podczas zorganizowanej właśnie przez stowarzyszenie kibiców klubu z Zabrza konferencji “Nowa Jakość Kibicowania”.

Łatwiej zmienić religię niż drużynę. Na tropie Nowej Jakości Kibicowania

***

2002 rok. Swansea. Za dwadzieścia tysięcy funtów wiezionych w plastikowej torbie kibice kupują klub będący na skraju przepaści. Jedenaście lat później ci sami kibice wznoszą w górę puchar za zwycięstwo w Capital One Cup i awansują do Ligi Europy.

***

2010 rok. U.S. Ancona zostaje przejęta przez biznesmena Andreę Martinellego, który pięć lat później oddaje 86% udziałów w klubie w ręce kibiców, czyniąc klub jedynym włoskim zespołem, którego większościowym udziałowcem są właśnie fani. W tym roku drużyna ociera się o awans do Serie B, podczas gdy jeszcze sześć lat temu kibice byli zmuszeni dopingować swoich pupili na szóstym poziomie rozgrywkowym.

Reklama

***

2015 rok. Zenica. Kibice Celika organizują wielki przemarsz w ramach protestu przeciwko mieszaniu się partii SDA do zarządzania w klubie. Przychodzi na niego ponad sześć tysięcy ludzi, włączających się w bojkot meczów drużyny do czasu, gdy przestanie w nim być uprawiana polityka i tuszowana korupcja. Zmiany wydają się być bliżej niż dalej, bo fani Celika co i rusz otrzymują wyrazy wsparcia, a nawet propozycje startu z list partii opozycyjnych. I choć zapewniają, że nie chcą się mieszać w politykę, to jednak ich poparcie dla każdego, kto proponuje zmianę, może w Zenicy okazać się języczkiem u wagi.

***

Na tym właśnie polega idea “Nowej Jakości Kibicowania”. Ambasador, nie petent. Ktoś mający realny wpływ na kierunek, w którym zmierza klub. Nie tylko widz, który postoi grzecznie w kolejce do kasy, poda PESEL, da sobie zrobić zdjęcie, wejdzie na dwie godziny na stadion i wyjdzie na resztę tygodnia zapominając, że mógłby być znacznie bardziej zaangażowany w sprawy swojego zespołu. Że zamiast w pracy ukradkiem czytać newsy ze strony klubowej i ubolewać nad jego kulejącym zarządzaniem, sam mógłby spróbować mieć na nie wpływ. Że zamiast narzekać, że w klubie nie ma zdolnej młodzieży, może zorganizować akcję crowdfundingową i zebrać środki potrzebne na zapewnienie dzieciakom odpowiedniego zaplecza. Jak choćby izraelski Hapoel Jerozolima, który dzięki akcjom wolontariuszy zgromadził już ponad 750 tysięcy euro.

Nierealne w naszych warunkach? Bynajmniej. We wrześniu ubiegłego roku Wigry Suwałki zorganizowały wielką zbiórkę środków na autokar dla grup młodzieżowych klubu, by te miały możliwość bezpiecznego i komfortowego przejazdu na mecze ligowe czy obozy. W dalszej perspektywie – pozwalającego też ograniczyć koszty wyjazdów, bo nie niosącego konieczności wynajmowania busa za każdym razem, gdy trzeba przyszłość klubu przewieźć z miejsca na miejsce. Efekt? Ponad 102 tysiące w pół roku.

Wigry

Reklama

A przecież w podobny sposób – organizując crowdfunding – ponad 823 tysiące złotych uzbierać udało się krakowskiej Wiśle. Kasę Socios Górnik od czasu założenia stowarzyszenia również zasiliła niebagatelna kwota, bo około 300 tysięcy, z czego część przeznaczono już między innymi na zakup całego potrzebnego sprzętu treningowego dla rocznika 2002 zabrzańskiego Górnika. Socios zostali też srebrnym partnerem klubu, a także zaangażowali swoje środki w Klub Kibica Niepełnosprawnego, partycypując w kosztach jego działania.

– Mimo że coraz więcej jest chlubnych przykładów wykorzystanie potencjału kibicowskiego, większość klubów wciąż nie próbuje się dowiedzieć, jakie są odczucia fanów. Ich potrzeby. 85% fanów jest niezadowolonych ze sposobu zarządzania ich klubem. 85%!  – podkreśla Loukas Anastasiadis, europejski konsultant Supporters Direct, organizacji walczącej o to, by kibice mieli ustrukturyzowany wpływ na zarządzanie klubami piłkarskimi i przekazującej takim organizacjom jak Socios Górnik, a wcześniej między innymi wspomnianej Swansea jeszcze na etapie przed przejęciem klubu przez jego kibiców, potrzebne know-how.

Przykładów na macosze podejście do kibiców nie trzeba wcale szukać szczególnie daleko i grzebać w historycznych przykładach. Oto jak – w dość niefortunnych słowach – Lech Poznań odpowiedział na prośbę stowarzyszenia kibiców o jeden fotel w Radzie Nadzorczej klubu:

„Tak jak producent np. samochodów nie zaprasza do udziału w pracach rady nadzorczej swoich klientów, tak samo klub sportowy LECH prowadzony w formie spółki akcyjnej nie widzi możliwości bezpośredniego udziału w pracach Rady Nadzorczej Kibiców Klubu.”

– Pomijając już samo opiniowanie, czy kibice powinni dostać fotel w Radzie Nadzorczej czy nie, sposób zakomunikowania decyzji i porównywanie kibiców do klientów salonu samochodowego było samo w sobie wielce niefortunne. Albo Lech ma beznadziejny dział PR, albo ktoś, kto zajmował się tym oświadczeniem kompletnie nie rozumie, jaka jest rola fana w tworzeniu klubu sportowego – komentował jeden z prelegentów, Grzegorz Łagowski.

***

– Spójrzmy prawdzie w oczy. 95% klubów nigdy niczego nie wygrywa. Co więc jest celem? Co definiuje sukces? – prowokuje dyskusję Anastasiadis. – To, co kibice chcą widzieć w swojej drużynie. To, by prezentowała one pewne wartości, które dla nich są najważniejsze.

A jak inaczej zrozumieć, co dla kibica jest ważne, jeżeli nie udzielając mu głosu? W czym bowiem tkwi fenomen takiej Swansea, której 20% akcji spoczywa w rękach kibiców? Właśnie w umiejętności wsłuchiwania się w głos ludu. Jedno z najważniejszych haseł stowarzyszenia Swansea City Supporters Trust brzmi: get involved and be involved. Zaangażuj się i zostań zaangażowany.

– Kilka razy w roku urządzamy duży panel dyskusyjny. Przychodzą na niego członkowie zarządu, trener, piłkarze pierwszego zespołu. Nie sprzedajemy biletów – każdy, komu leży na sercu los Swansea jest na nim mile widziany, każdy ma prawo zadać pytanie i usłyszeć na nie odpowiedź – mówi Alan Lewis, odpowiedzialny za relacje z mediami i społecznością członek zarządu Swansea City Supporters Trust, pokazując jednocześnie zdjęcia, na których kwestie poruszone przez kibiców komentuje Michael Laudrup. – Trzy złote zasady klubu, które pomogły mu być tak harmonijnie zarządzanym brzmią: communicate, communicate and communicate.

Alan Lewis SwanseaAlan Lewis

Podobnie na sprawę patrzy Lorenzo Mondini z włoskiej Ancony. – Najważniejszą sprawą jest poczucie członkostwa. Czujemy się jedną, wielką rodziną, walczymy razem z naszą drużyną i chcemy wspólnie uczyć się nowych rzeczy. Jesteśmy pierwszym klubem we Włoszech, którego tak duży pakiet akcji (w tym momencie 88% – przyp. red.) spoczywa w rękach sympatyków, więc siłą rzeczy wszystko co robimy jest innowacyjne. Mamy otwarte umysły, wierzymy, że każdy ma prawo zabrać głos i zaproponować coś nowego, co pozwoli nam zrobić kolejny krok do przodu. Bo przed nami długa droga.

A przecież Lewis, do którego doświadczeń odnosi się w swojej wypowiedzi Mondini, wie doskonale o czym mówi. Od momentu, w którym klub sprzedawano za jednego funta biznesmenowi z Australii, który wiele się nie namyślając na dzień dobry wywalił na bruk pięciu kluczowych zawodników, bo za dużo zarabiali, do chwili, gdy Ashley Williams wzniósł w górę puchar za zwycięstwo w finale Capital One Cup, minęło jedenaście lat. Nieco ponad dekada podczas której rola kibiców w klubie nieustannie rosła. W tej chwili jeden z ośmiu członków zarządu, to właśnie przedstawiciel Swansea Trust (tzw. Supporter Director), który od jakiegoś czasu wnosi do klubu również własny kapitał. To z kolei sprawia, że jego głos jest jeszcze donośniejszy.

– Wiemy na przykład, że dzięki naszemu człowiekowi w zarządzie, Swansea nigdy nie zatrudni trenera, który będzie chciał narzucić swoją własną filozofię prowadzenia klubu. Nasze wartości stoją na pierwszym miejscu, a jeżeli ktoś nie będzie chciał się im podporządkować, powiemy mu: do widzenia. Bo jako kibice wiemy, jakim zasadom chcemy być wierni w Swansea za dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści lat, co przekazać naszym dzieciom i wnukom. Niezależnie od tego, na jakim poziomie rozgrywek przyjdzie nam grać i kto wtedy będzie naszym menedżerem. Jeżeli nie pozbędziemy się tych wartości, kibice nie przestaną być siłą naszego klubu. Zawsze będą stać za nim murem – dodaje Lewis.

Tak jak stoją za Celikiem Zenica. Klubem o renomie i rozpoznawalności w Europie porównywalnej ze Stalą Stalowa Wola (porównanie nieprzypadkowe, bowiem “celik” to po bośniacku właśnie “stal”), a jednak który może liczyć na to, że w trudnych chwilach ludzie w liczbie kilku tysięcy wyjdą na ulice i głośno wyrażą swój protest. Przeciwko praniu brudnych pieniędzy, załatwianiu partyjnych interesów i wyprowadzaniu po cichu setek tysięcy euro, oficjalnie przeznaczonych przez miasto na funkcjonowanie klubu.

– Bardzo długo byliśmy po prostu ignorowani, ale mimo to robiliśmy swoje. Na siedemdziesięciolecie klub nie zorganizował kompletnie nic, my za to zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy mural, na którym umieszczeni zostali najistotniejsi zdaniem fanów piłkarze klubu z każdej dekady jego istnienia. Zorganizowaliśmy wielką uroczystość, zaprosiliśmy legendy z dawnych lat, zaprosiliśmy łącznie ponad trzysta osób z całego kraju, uzyskaliśmy zainteresowanie ogólnokrajowych mediów – wylicza Kemal Islambegović, członek zarządu organizacji Za Celik.

Za CelikKibice Celika domagający się zmiany klubowego statutu podczas jednej z ulicznych demonstracji

– Przed nami ogrom pracy, ale już teraz mamy po swojej stronie lokalne społeczeństwo. Rząd nas ignorował, miasto nas ignorowało, bo nie doceniały siły kibiców. A teraz, przed wyborami samorządowymi słyszymy coraz więcej głosów poparcia. Realne jest wybranie nowej władzy, innej od nacjonalistycznej partii SDA i przywrócenie transparentnego zarządzania klubem. Wyciągnięcie na światło dzienne ogromu krzywd, które władza wyrządziła nam przez ostatnich dwadzieścia lat, które doprowadziły do zadłużenia Celika na sumę pięciu milionów euro – dodaje Haris Turkić, również zasiadający w zarządzie Za Celik.

Tak jak pisaliśmy na wstępie – w Zenicy powoli zaczyna wiać wiatr odnowy, który nie przyszedł znikąd i który ma szansę się rozhulać właśnie dzięki inicjatywie kibicowskiej. Za moment wybory samorządowe, w których również za ich sprawą, wiele osób pójdzie do urn i ze wstrętem ominie kartę z kandydatami znienawidzonej SDA. Dzięki marzeniom niepoprawnych optymistów, wierzących że organizując się, poświęcając setki godzin za darmo, mogą dokonać wielkiej zmiany i uratować zasłużoną bośniacką drużynę, do cna przeżartą korupcją i oszustwami.

– Im szybciej kluby zrozumieją, że kibic to bezcenna wartość, która zostanie niezależnie od wszystkiego. Od zmian prezesów, trenerów, właścicieli czy piłkarzy, tym lepiej. Sytuacji, w których mężczyzna zmienia małżonkę pewnie kojarzycie całkiem sporo. Przejście na inną religię? Rzadziej, ale znalezienie ich nie jest niemożliwe. A ile znacie przykładów zmiany klubowych sympatii? – pyta retorycznie Anastasiadis. – No więc widzicie.

SZYMON PODSTUFKA

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Weszło

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
36
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Boks

Szeremeta zmęczona, ale zwycięska. „Chcę odbudować boks w Polsce” [REPORTAŻ]

Jakub Radomski
6
Szeremeta zmęczona, ale zwycięska. „Chcę odbudować boks w Polsce” [REPORTAŻ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...