Trudno sobie wyobrazić gorszego rywala dla Milanu, niż Liverpool w finale Ligi Mistrzów 06/07 – to znaczy, sportowo na pewno ktoś taki istniał, ale problem leżał gdzie indziej. Kibice, trenerzy, nawet sami piłkarze pewnie walczyli z upierdliwym pytaniem, czy drużyna udźwignie to starcie mentalnie. Dwa sezony wcześniej można było się nabawić urazu wobec The Reds, ale tym razem poszło lepiej, po 90 minutach kamień spadł rodzinie Rossonerich z serca – Milan wygrał 2:1.
Nie było to jednak takie oczywiste, bo koszmary już pukały do drzwi, już chciały wracać w dobrze znane dla siebie rejony. Włosi prowadzili do 89 minuty 2:0, po dwóch golach Filippo Inzaghiego, ale wiadomo jacy są The Reds, rzadko kiedy lubią przegrać bez historii. Dlatego, gdy na 2:1 gola strzelił Dirk Kuyt, wielu kibicom z Mediolanu zrobiło się słabiej. To co, zaraz Gerrard trafi z główki i będzie dogrywka, a może jeszcze przed nią, Anglik wpadnie w pole karne, a sędzia wskaże na wapno? Jedni panicznie obawiali się takiego scenariusza, drudzy mocno w niego wierzyli. Nie tym razem, a może – nic dwukrotnie się nie zdarza. Milan dowiózł wynik do końca i sięgnął po siódmy tytuł w tych rozgrywkach.
Co ciekawe, Rossonerich mogło w Lidze Mistrzów w ogóle zabraknąć, w ramach kary za udział w aferze Calciopoli – poza ujemnymi punktami w lidze, inną pokutą miał być ban na Europę. Milan jednak aż tak cierpieć nie chciał i od wyroku się odwołał, był to pierwszy skuteczny krok w walce o trofeum. Podopieczni Ancelottiego zostali dopuszczeni do rozgrywek, od trzeciej rundy kwalifikacyjnej. Trafili tam na Crvenę Zvezdę Belgrad i w miarę spokojnie awansowali.
Droga do finału była wyboista, żadna to autostrada z dopiero niedawno co wylanym asfaltem. W grupie Lille, AEK Ateny i Anderlecht – Rossoneri ledwo w tej przeciętnej stawce byli pierwsi. Dalej, męczarnie po dogrywce z Celtikiem, wyrównane boje z Bayernem i piękny powrót do rywalizacji z Manchesterem United, po przegranej na wyjeździe 3:2. W Mediolanie było 3:0.
W ateńskim finale czekał na nich koszmar, ale tym razem Milan nie dał się obudzić w środku pięknego snu.
***
JUŻ DZIŚ WIELKA GALA WESZŁO – START 19:00, OBECNOŚĆ OBOWIĄZKOWA!