Do niecodziennej sytuacji dojdzie dziś wieczorem w Belgradzie. Właśnie finiszuje liga serbska, która – co chyba już wszyscy wiedzą – skopiowała od nas system ESA37 w proporcjach 1:1. By uatrakcyjnić ligę po trzydziestu meczach nastąpił podział punktów, a siedem finałowych kolejek to już gra w grupach mistrzowskiej i spadkowej. Co prawda Crvena Zvezda Belgrad grała w tym sezonie tak fantastycznie, że na serio istniała obawa, że zapewni sobie mistrzostwo jeszcze przed podziałem punktów, ale jednak – reforma zadziałała i na przykład Partizan jeszcze dziś będzie się bił o miejsce na podium.
To wszystko jednak dość znajome obrazki, pewną nowością jest zaś wynikająca z reformy, dość nieprzewidziana konsekwencja. Otóż dzisiaj wszystkie mecze grane są oczywiście o jednej porze – tak, by każdy miał równe szanse. Jak się domyślacie, Crvena Zvezda zwyciężając rundę zasadniczą zapewniła sobie, że w ostatni ligowy weekend zagra na własnym stadionie. Sęk w tym, że identycznie “wygrał” terminarz także Partizan. Dziś na Marakanie świeżo upieczeni mistrzowie przyjmą u siebie walczący o europejskie puchary Radnicki Nis, natomiast na sąsiednim stadionie JNA, w słynnej świątyni, Grobari podejmą Wojwodinę.
Fot z fanpage’a czasopisma “To My Kibice Plus”
Oznacza to, że na oddalonych od siebie o kilkaset metrów stadionach zagoszczą:
– świętujący mistrzostwo kibice Crvenej Zvezdy
– sfrustrowani, skonfliktowani z zarządem i całym światem fanatycy Partizana
– zajmujący kibicowską pozycję numer trzy w Serbii kibice z Nowego Sadu, którzy mobilizują się na hitowy wyjazd
Jakie to wyzwanie dla policji, służb i organizatorów spotkania – nie musimy specjalnie dodawać, tym bardziej, że kibice gości w jakiś sposób będą musieli opuścić miasto, które zostanie po końcowym gwizdku zalane świętującymi “Delije”.
No dobra, ale gdzie w tym wszystkim Polska? Ano gdzie. W Krakowie. Wyobraziliśmy sobie sytuację, gdy w przyszłym sezonie odpowiednio wzmocniona Wisła zajmuje miejsce w górnej połowie tabeli, podobnie jak lokalny rywal. Cracovia w ostatnim meczu przyjmuje po jednej stronie Błoń grubo ponad półtora tysiąca kibiców Legii Warszawa. Na Wiśle po jednej stronie zasiadają sympatycy “Białej Gwiazdy”, po drugiej potężna delegacja kiboli z Poznania. A gdyby jeszcze każda z ekip miała szansę na mistrzostwo?
Światowe Dni Młodzieży przy takim scenariuszu to niewinna grupka kolonistów!
Na wszelki wypadek załączamy rysunek poglądowy, jak wyglądałyby w tym okresie Błonia.