Reklama

Nowa ustawa hazardowa. Co nas czeka, a co nie?

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2016, 16:38 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czy Polska ma głupie prawo hazardowe? Tak. Czy można mieć głupsze? Nie. Dlatego z optymizmem trzeba czekać na zmiany. Jednocześnie trwają prace nad dwiema różnymi projektami nowej ustawy i wydaje się, że jedna z nich na pewno zostanie przegłosowana przez sejm. Albo ta autorstwa ministerstwa finansów, albo ta forsowana przez Jarosława Gowina.

Nowa ustawa hazardowa. Co nas czeka, a co nie?

Na razie szczegóły są owiane lekką tajemnicą. Ale jeśli dobrze przyłożyć ucho tu i tam, można dowiedzieć się, w którym kierunku zmiany mają iść. Czy będzie to tzw. model duński? Nie do końca. Ale coś zbliżonego.

Najpierw trochę faktów… Czym jest model duński i z czym jego wprowadzenie się wiązało?

W Danii już rok po wprowadzeniu podatku od przychodu brutto (ustawa weszła w życie w 2012 roku) szara strefa niemal momentalnie zmalała z 86 do 26 procent, a dziś to około 5-10 procent rynku. W 2015 roku operatorzy wpłacili do budżetu równowartość 390 milionów złotych, podczas gdy w Polsce – w 2013 roku – było to zaledwie 21 milionów. A przecież Dania ma sześciokrotnie mniej mieszkańców niż Polska! W tym dość małym kraju aktualnie działa 41 licencjonowanych operatorów.

Gdyby w Polsce wprowadzić podatek właśnie od przychodu brutto na poziomie 20 procent, wszyscy bukmacherzy będą zainteresowani pozyskaniem licencji. Ale niestety, wygląda na to, że nie przekopiujemy modelu duńskiego tak jeden do jednego, bo to by było trochę za proste. Coś trzeba zepsuć.

Reklama

W Polsce uregulowana ma zostać kwestia bukmacherki oraz pokera (znowu byłby legalny), natomiast nielegalne byłyby kasyna online. Powyższe liczby – o praktycznym braku szarej strefy – dotyczą sytuacji w Danii, gdzie kasyna online są legalne (oczywiście trzeba mieć licencję). Natomiast we Francji – gdzie właśnie kasyn nie dopuszczono – szacuje się, że z szarej strefy, czyli z kasyn online bez licencji – korzysta między 800 000 a 1 000 000 ludzi. Nie do końca wiadomo, z jakiego powodu Polska chciałaby, żeby wciąż uciekała ogromna część zysków i żeby wciąż zarabiały firmy z zewnątrz. Trzeba pamiętać, że wedle raportu Deloitte zaledwie 24 procent obrotu na rynku online generuje bukmacherka, a 76 procent to poker i kasyno.

Czyli u nas miałby być system duński minus kasyno. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale może ktoś jeszcze sprawę drugi raz przemyśli.

Teraz będzie trwała walka lobbystów, jakie stworzyć… bariery wejścia.

Słychać o jednym szalonym pomyśle, wedle którego zagraniczni bukmacherzy mieliby zapłacić coś na kształt „zaległego podatku” (czytaj: karę za to, że licencję biorą dopiero teraz). Bardzo pasowałoby to krajowym bukmacherom, mimo że trzeba pamiętać o jednym: oni sami nigdy podatków w Polsce nie płacili, tylko po prostu w całości przerzucili ten podatek na graczy. Ale na potrzeby chwili udają, że to szło z ich kasy, a nie bezpośrednio z portfeli klientów. Gdyby wprowadzić taki „zaległy podatek”, a jednocześnie połączyć go z żądaniem skasowania baz danych i rozpoczęcia biznesu w Polsce od zera, to oczywiście zagraniczni bukmacherzy nie byliby tym zainteresowani. Niektórzy właśnie na to liczą. Nie chcecie? No to nie! A nowa ustawa da możliwość blokowania stron. W efekcie zostaliby ci sami bukmacherzy co do tej pory, ale z lepszym dla siebie podatkiem i bez zablokowanej konkurencji.

Jednak wczoraj otrzymaliśmy telefon z sejmu, że na żaden „zaległy podatek” (zwał jak zwał) nie ma szans i że chociaż niektórzy bardzo na to liczyli, to jednak intencja jest taka, żeby zagranicznych bukmacherów przyciągnąć, a nie odstraszyć. Przynajmniej tak to wygląda w przypadku projektu „Polski Razem” (Jarosław Gowin).

Prawdopodobnie bukmacherzy w nowych realiach wciąż nie będą mieli możliwości normalnego reklamowania się, czyli pozostanie chować się za „sponsoringiem”. Jak sztuczne i nieskuteczne jest to rozwiązanie, widać nawet dzisiaj. Niektórzy powinni zastanowić się, po co tworzyć prawo, które od pierwszego dnia będzie obchodzone.

Reklama

Teraz trzeba czekać na konkrety – za kilka tygodni powinniśmy wiedzieć jeszcze więcej. A na jesieni – jak dobrze pójdzie – wreszcie do historii przejdzie kretyńskie prawo, uchwalone tylko dlatego, że czołowi politycy PO zostali podsłuchani na cmentarzu.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...