Reklama

Radosny futbol na pożegnanie, ale i tak – Podbeskidzie tradycyjnie w czapę

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 maja 2016, 19:17 • 2 min czytania 0 komentarzy

Rozważań, co by było, gdyby Podbeskidzia nie dotknęło zamieszanie na koniec sezonu zasadniczego, pewnie nie unikniemy. Fakty dziś są jednak nieubłagane: piłkarze Roberta Podolińskiego w siedmiu meczach rundy finałowej zdobyli punkt. Czyli siedem mniej niż druga najsłabsza w tym okresie w grupie spadkowej Korona. No ale w Bielsku-Białej przynajmniej pożegnali się z Ekstraklasą na wesoło.

Radosny futbol na pożegnanie, ale i tak – Podbeskidzie tradycyjnie w czapę

Jeśli coś miało poprawić kibicom Podbeskidzia nastroje, to chyba tylko zwycięstwo na otarcie łez. Ale zamiast zwycięstwa – wyszedł emocjonalny rollercoaster, zwroty akcji, otwarta gra, śmiała wymiana ciosów i dużo bramek.

Można się też było zastanawiać, czy gdyby w poprzednich sześciu spotkaniach bielszczanie zagrali na podobnym poziomie, to ugraliby więcej. Albo: czy Samuel Stefanik, wychodząc dopiero piąty raz w tym roku w pierwszym składzie, nie powinien był grać częściej? Być może to jego szczęście co do Wisły – wystąpił z nią dwukrotnie i do jednej bramki z lutego dorzucił dziś dwie kolejne. Słowak rozegrał świetne zawody, bardzo dobrze rozumiał się z Robertem Demjanem (gol plus asysta). Tak, ta dwójka, plus Slobota i Mójta to była gwarancja podjęcia rywalizacji przez gospodarzy. Podbeskidzie po pierwszej połowie prowadziło.

W przerwie Dariusz Wdowczyk pokazał, że nie chce tego meczu po prostu rozegrać, chce go wygrać. Zmienił dwa najsłabsze elementy w składzie, Drzazgę i Żemło. Ten pierwszy niewiele dawał w ofensywie, nie nadążył też przy golu za Stefanikiem, drugi – nie był zbyt pewny w defensywie (chociaż to Głowacki łącznie w dwóch bramkach dla rywali maczał palce). Dużo dały Wiśle te zmiany, bo Rafał Wolski zdołał asystować i Boguskiemu, i Mączyńskiemu. Ale to asysta Boguskiego przy bramce Ondraska była na najwyższym poziomie, wręcz stadiony świata.

Dobrze się oglądało ten mecz, bo jedni i drudzy zaprezentowali wesoły futbol. Podbeskidzie chciało podziękować kibicom za doping w tym sezonie, jakby przeprosić, że tak się to wszystko skończyło. Wdowczyk też podszedł ambicjonalnie – mógł odpuścić, mógł wystawić drugi skład i sprawdzić alternatywny wariant, ale nie wywracał drużyny do góry nogami. Wyższe miejsce Wisły w tabeli, to więcej pieniędzy i większe szanse na zatrzymanie Wolskiego. Człowieka, który może nie był dziś aż tak widoczny, ale w trzech z czterech akcji bramkowych czynnie uczestniczył.

Reklama

Przygotowani na to, żeby dostarczyć kibicom jak najwięcej emocji, byli też obrońcy. Z jednej i drugiej strony oglądaliśmy absolutny pokaz nieporadności – ten głupio stracił piłkę, tamten nie nadążył, inny się spóźnił. Błędy popełniali Żemło z Głowackim, popełniali też Piacek z Kolcakiem. Generalnie, za tych 90 minut gry obaj trenerzy mają prawo zafundować swoim obrońcom porządne suszarki.

160302PYK0026

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...