W trakcie kariery część ekspertów deprecjonowała jego dokonania. “Ma tylko te dośrodkowania, rzuty wolne, poza tym to żaden wielki zawodnik”. Real kupił go, bo Beckham to medialna marka i gwarancja marketingowych sukcesów, ale wcale nie aż tak fantastyczny, galaktyczny piłkarz. Tego typu krytyka była refrenem całej jego kariery, ale teraz po latach należy powiedzieć: zdecydowanie przesadzona. Beckham, nawet jeśli nie był sprinterem, nawet jeśli nie miał dryblingu ala Recoba, to i tak umiał dość, by być uznawanym za gościa z samego topu (choć pamiętajcie, że kilkanaście lat temu top oznaczał wielu graczy, nie trzech, czterech jak dziś).
To był fajny piłkarz, charakterystyczny, który miał swój styl. Oglądanie jego bramek to wielka przyjemność, bo trudno o bardziej precyzyjne strzały. Obejrzyjcie tego gola z West Hamem: zero siły, czysta technika. Bramkarz bez szans.