Reklama

Levante i Granada wskażą mistrza? Czy Barca może zostać Ajaksem?

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2016, 12:22 • 3 min czytania 0 komentarzy

Po tej kolejce czas wreszcie odłożyć kalkulatory. Żeby Barcelona zdobyła mistrzostwo, musi tylko ograć Granadę albo nawet zremisować i liczyć, że Real zgubi punkty na Deportivo. Musiałby wydarzyć się kataklizm, by Blaugrana przegrała mistrzostwo na tym etapie. Byłaby to chyba największa kompromitacja w dziejach hiszpańskiego futbolu. Większa nawet od tego, czego wczoraj dokonało Atletico. Jeśli ktoś nie wierzył w czystość sportu, spodziewał się ustawki i postawił na nią fortunę – a takich osób zapewne były tysiące – to wieczór musiał spędzić w żałobie. Ekipa Simeone dokonała niemożliwego. Przerżnęła matematycznie mistrzostwo na stadionie bezwzględnie najgorszej drużyny Primera División, która na dodatek już spadła.

Levante i Granada wskażą mistrza? Czy Barca może zostać Ajaksem?

Że Sevilla przegra z Granadą – tego można się było spodziewać. Nie chcemy pisać o podkładaniu się, by Granada mogła się utrzymać, ale Unai Emery ustalił priorytety jasno – liczą się finały Ligi Europy i Copa del Rey, a na wczorajszy mecz najchętniej w ogóle by nie wybiegali. Z pierwszego składu na Granadę wyszło trzech zawodników – Kolodziejczak, Iborra i Konoplyanka. Gwiazdy – jak Krychowiak, Banega czy Rico – wszystko oglądały z ławki lub trybun. Bukmacherzy spodziewali się – nazwijmy to – nietypowego rozwiązania, mocno obniżyli kursy na Granadę i mieli rację. Skończyło się 1:4, czyli boiskową kompromitacją Sevilli, o którą jednak nikt na Sanchez Pizjuan nie będzie miał pretensji.

Z Levante jednak było inaczej – oni do wygrania nie mieli nic. Spadli już wcześniej – jako pierwsza drużyna – i mogli jedynie walczyć o chwilową radość kibiców. Bo o odzyskaniu ich zaufania mowy być nie mogło. I nagle ta mizerna paczka, na którą przez cały sezon nie dało się patrzeć, wybija z rytmu Atletico. Zaczęło się idealnie – od trafienia Torresa w drugiej minucie, potem w 29. wyrównał Casadesus i zaczęły się męki zakończone golem Rossiego na 2:1. – Levante było lepsze, zamknęło się i nie pozwalało nam stwarzać sytuacji. Mają niesamowitą godność, walczyli, mimo że już spadli. Ból przesłania mi radość, że rywalizowaliśmy o mistrzostwo z wielkimi aż do przedostatniej kolejki – powiedział po meczu Simeone, który spotkanie obejrzał z trybun.

W jego erze do wygrania zostało jedno – Liga Mistrzów. Takę retorykę obierali też jego podopieczni w trakcie sezonu. Już przed kilkoma miesiącami opowiadali, że – choć mistrzostwo jest oczywiście ważne – wypadałoby wreszcie triumfować w Champions League. I choć Atletico stworzyło najszczelniejszą defensywę w dzisiejszym futbolu, to jednak – tak wypada ocenić z dzisiejszej perspektywy – następujące trzy wpadki zabrały im mistrzostwo:

1:1 z Deportivo
1:2 ze Sportingiem
1:2 z Levante.

Reklama

W każdym z tych przypadków Atleti rozpoczynało od prowadzenia. Po drodze zdarzyło się sześć porażek, ale najbardziej bolesne są właśnie te trzy – bo nikt inny jak ekipa Simeone nie osiągnął takiej perfekcji w energooszczędnym wygrywaniu. Momentami oglądało się ich z bólem zębów, ale na ogół można było się spodziewać, że jeśli wyjdą na prowadzenie, to po prostu je dowiozą. Na ostatniej prostej zabrakło jednak paliwa i rywale dokonali remontady.

Jakkolwiek jednak zakończy się ten sezon – czy bez trofeów, czy z trofeami – te rozgrywki będą dla Simeone sukcesem. Po pierwsze – chyba na stałe przełamał system dwupartyjny Realu i Barcelony, po drugie – wykręcił 2,3 punktu na mecz w lidze, co oznacza drugi wynik w historii 79 sezonów Atletico w Primera División. Minimalnie lepszy rezultat Los Colchoneros wyrzeźbili jedynie dwa lata temu, gdy zdobywali mistrzostwo z – a jakże – Simeone na ławce. Dziś jednak o brak tytułu nikt nie będzie miał pretensji. Liczy się tylko 28 maja, Mediolan i starcie z Realem.

A Barcelona? Cóż… Prezydent utrzymanej Granady, Quique Pina zapowiada przed ostatnią kolejką, że „musimy być najbardziej profesjonalni jak to możliwe”, ale to zespół tak mizerny, że Messi i spółka powinni ich rozklepać wybudzeni o każdej porze nocy. Z drugiej strony – Real na ich stadionie męczył się do 85. minuty, gdy Modrić wpakował z dystansu na 2:1. Czy Barcelona może jednak zostać drugim Ajaksem 2015/16?

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Hiszpania

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
4
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu
Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
26
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

0 komentarzy

Loading...