Majowe jutrzenki wciąż świecą naszej krainie, rejtingi z ręki nam jedzą, a Kobiety Naszego Życia odliczają kolejki do końca sezonu, przekonane, że już za parę dni będziemy do ich wyłącznej dyspozycji, że będziemy przykręcać śrubki i naprawiać uszczelki, że będziemy godzinami koczować przed przymierzalniami, mówiąc: „Nie, nie nudzę się. Tak, ślicznie. Nie, nie pogrubia” i może nawet naprawimy płot na działce… Na razie pozwólmy im tkwić w tym przekonaniu, nie psujmy sobie nerwami trzech ostatnich kolejek Ekstraklasy – o Euro 2016 powiemy im piętnastego. Przed nami kolejka 35., w której Paramęt Pikczers Prezent(ują)…
6 MAJA, PIĄTEK
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – KORONA KIELCE, GODZ. 18:00
Zaczynamy ambitnie: Korona i Podbeskidzie, które od miesiąca chodzi jak nieprzytomne, mamrocząc coś o nieszczęściu, krzywdzie, straszliwych kłykciach i niegdysiejszych śniegach. Korona bez garba konfliktu kibice-zarząd, ale także bez Airama Cabrery, a Podbeskidzie nie ma wyjścia – musi otrzeć łezki, wysmarkać noski i grać tak, jak grało w marcu, bo inaczej w przyszłym sezonie zamiast do Kielc będzie jeździć do Suwałk, Grudziądza i Świno… a, nie, przepraszam – do Świnoujścia już nie. No to do Bytowa.
– Trenerze, marynarka… – szepnęła Opinia Publiczna, lekko trącając trenera Podolińskiego w łokieć. – To ona, jak bonie dydy, to jej klątwa. Trener jej nie zakłada, co? T-shirt, cfeterek, kożuch jak Olbrychski we „Wszystko na sprzedaż”, zbroję nawet, ale nie ten krawiecki koszmar…
WISŁA KRAKÓW – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK, godz. 20:30
Na SuperPiątkowy wieczór restauracja „Ekstraklasowa” poleca zupę „trzy-dwa”.
– Będzie 3:2? – ucieszył się Kopiec Kościuszki.
– Nie, będzie 2:3 – szepnął Leo Blooma jego biznespartner.
Tydzień temu Jagiellonii udało się wyciągnąć wynik…
– Bo oni mieli łatwiej! – zdenerwował się Kopiec Wandy. – Wyciągali z 0:1 i z 1:2.
– Sami daliście sobie strzelić dwie bramki, a teraz macie pretensje do nas? – wzruszył ramionami Pałac Branickich.
– Ale my jesteśmy starsi i byliśmy stolicą Polski – Wawel zachował się jak klasyczny krakus, gdy zabraknie mu argumentów.
Atmosfera wzajemnego nakręcania trwała w najlepsze i kibice obu drużyn zacierali ręce, licząc na co najmniej pięć bramek w meczu… Tylko Głos Wewnętrzny mruczał pod nosem, że skoro obu drużynom remis żadnej krzywdy nie robi, to powinniśmy się liczyć z 1:1 i to w nie najlepszym wydaniu. Ale kto by słuchał defetysty?…
7 MAJA, SOBOTA
ŚLĄSK WROCŁAW – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA, godz. 15:30
Śląsk wygrywa i praktycznie się utrzymuje, Termalica przegrywa i…
– Ale jeszcze! Myży! Jemy! – dudniła Nieciecza. – Wszystkim w koło! Poka! Żemy!
Czyli co, remis?
– Jakwo! Jować! Jakwy! Grywać!
Teoretycznie jest to oczywiście możliwe, ale zważywszy jak Termalica dała się stłamsić Górnikowi Łęczna, to przypuszczam, że wątpię.
– A Śląsk dał się stłamsić Górnikowi Zabrze – naprężyła muskuły Termalica.
OK, czyli mamy dwoje stłamszonych przez Górników, bardzo chcących się zrehabilitować za owo stłamszenie. Bardzo, prawda? Chcących, prawda?
– BRZDĘK!
Przepraszam za hałas, to tylko zapadła kłopotliwa cisza.
GÓRNIK ŁĘCZNA – GÓRNIK ZABRZE, godz. 18:00
Górnik Łęczna stoi przed poważnym wyzwaniem.
– Zwycięstwa nad Górnikiem Zabrze?
To też, ale przede wszystkim chodzi o sposób zasugerowania Jurijowi Szatałowowi, żeby znowu usiadł na trybunach i nie przeszkadzał trenerowi Rybarskiemu w nieprzegrywaniu meczów.
– Obrazi się, mówię wam… – członek zarządu Piatnażko był sceptyczny łamane przez przerażony.
Członkowie Zarządu Górnika też byli sceptyczni – po cholerę rozmawiać o przedłużeniu kontraktu z piłkarzami, którzy nie potrafią utrzymać drużyny w Ekstraklasie?
– Żeby ich zmotywować? – domyślał się jeden z piłkarzy, którym kontrakt się kończył.
– A co, wizja spadku was nie motywuje? – zdziwili się członkowie Zarządu.
– Ligowego piłkarza? Wizja spadku? – prychnął cynicznie Głos Wewnętrzny.
– Jo was zmotywuja! – wrzasnęła pani z warzywniaka, ściskają w ręku kamień zielony, a w drugim solidnych rozmiarów białą rzodkiew.
Gwiżdże pan sędzia Raczkowski, co świadczy, że przewodniczący Przesmycki zakłada jednak motywację po obu stronach ligowego kilofa.
LECHIA GDAŃSK – RUCH CHORZÓW, godz. 20:30
Jeżeli Lechia wygra ten mecz, to oczywiście, czysto, etycznie i dzięki wspaniałej formie sportowej, która – jak to absolutnie obiektywnie i bez wątpienia fachowo ujął Sławomir Peszko – sytuuje gdańską drużynę parę pozycji nad VfB Stuttgart, Eintrachtem Frankfurt i Werderem Brema.
– Ale jednak niżej niż FC Koeln? – zorientowała się Opinia Publiczna.
…dzięki fenomenalnej formie swoich sześciu bramkarzy, prędkości Rafała Janickiego, zmysłowi równowagi Jakuba Wawrzyniaka, znakomitej pracy trenera, zmysłowi taktycznemu Miloša Krasicia…
– A jeśli wygra Ruch? – Opinia Publiczna miała pytania natury ontologicznej.
– To Lechia wygra w przyszłym sezonie, ale za to dwukrotnie – podsumował wredny jak zwykle Głos Wewnętrzny.
8 MAJA, NIEDZIELA
POGOŃ SZCZECIN – ZAGŁĘBIE LUBIN, godz. 15:30
Drużyna numer cztery kontra drużyna numer pięć plus sędzia numer…
– Sędzia numer trzy – podpowiedział jesienny ranking arbitrów, wciąż nie potrafiący uwierzyć w świecące na ekranie cyferki.
Pogoń gra o medale, Zagłębie gra o puchary i to nawet nie jest sprzeczne. Wystarczy, że Pogoń zajmie trzecie miejsce i zrezygnuje z pucharów – precedensy już przecież były, dzięki czemu Cracovia mogła zagrać w Pucharze Intertoto z Szachiotrem Soligorsk. Filip Starzyński kontra Rafał Murawski, Łukasz Zwoliński kontra Krzysztof Piątek, Jakub Czerwiński kontra Maciej Dąbrowski, kurdeflaszka, jak można puszczać taki mecz równocześnie z innym, wcale nie mniej ciekawym?
CRACOVIA – LECH POZNAŃ, godz. 15:30
O tym meczu chcę napisać, że…
– Mam nadzieję, że pan się powstrzyma – zaapelował wiceminister finansów.
Yyy… Bo co?
– #BoRejting – podsunął Głos Wewnętrzny.
Ale co ma wspólnego jedno z drugim?
– Też nic.
Miejmy nadzieję, że piłkarze nie będą się powstrzymywać. W przeciwieństwie do kibiców, którzy mogą dojść do wniosku, że pięć zer w tę, czy w tamtą wielkiego znaczenia nie ma, skoro z Pucharu Polski klubu nie wykluczono, to z ligi tym bardziej, więc dalej, bracia, dalej, żywo i czy ktoś przyjmuje zakłady na liczbę rac na murawie?
– Na meczu przyjaźni? – zdziwiła się Opinia Publiczna.
Fakt, o tym nie pomyślałem.
LEGIA WARSZAWA – PIAST GLIWICE, godz. 18:00
Warszawa – Gliwice 1:0.
– Ale co, jakieś przecieki były? – zdenerwował się Głos Wewnętrzny z niepokojem zerkając na obstawiony przed chwilą kupon.
Spokojnie, ja o gliwickiej onkologii, wyrolowanej ostatnio przez „centralę”. Bo o meczu wolę nie pisać: żeby nie zapeszyć. Wolę zrobić zapasy: zmrożone płyny, świeże pierwiastki śladowe, paluszki, ogórki konserwowe, wątróbka…
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Na wieść o braku Airama Cabrery masy kibicowskie rzuciły się szeroką ławą…
– Szerokie masy… – dopowiedział Głos Wewnętrzny.
Mhm, zwłaszcza w barach.
– Mlecznych? – zaciekawiła się Opinia Publiczna.
Czy ja mógłbym dokończyć, przepraszam, dziękuję uprzemie? … szerokie masy „ustawligowe” rzuciły się do komputerów, by zmienić ustawienie swoich drużyn, przez co kontakt z systemową bazą stał się nieco utrudniony.
– Nieco? Nieco? – warczał pan Zenek spod ósemki, u którego Airam Cabrera pełnił funkcje kapitana, przez co pan Zenek zły był bardzo i z wku^H^H^H^rozrzewnieniem wspomniał czasy „Piłkarzyków” z kuponami na pocztówkach.
W oczekiwaniu na dalszy ciąg programu możemy posłuchać muzyki, zrobić sobie jajecznicę albo odkurzyć mieszkanie. Trzymajmy kciuki za bezimiennych operatorów bitów, bajtów, żeby wyrobili się na czas, bo jeśli nie uruchomią strony przed 17:30, to obawiam się, że nie utrzymamy pana Zenka i zrobi się takie małe Banshee…
Liga „poligonowa”, oczywiście, silna, zwarta i gotowa, kod do ligi wszyscy znają na pamięć, więc nie trzeba przypominać, że to (453322109), a o miejscu w klasyfikacji lig prywatnych nie rozmawiajmy, bo licho wie, co zobaczymy, gdy strona wreszcie ruszy – może będziemy na trzecim, może na czterdziestym…
– …a może poszli do lasu? – dobiegło ze studni.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk