Różne ananasy przewinęły się przez naszą ligę, ale takiego jak Angel Perez Garcia jeszcze nigdy nie było. Trener z niego taki sobie, do wyników wykręcanych przez Latala było mu bardzo daleko, mniej więcej tak daleko jak do dyplomu Akademii Sztuk Pięknych – facet wyczyniał cuda nie na boisku, ale… w internecie. A szczególnie, kiedy odpalał Painta i Twittera – wtedy czuł się (i czuje nadal) jak ryba w wodzie.
Przez moment przeszło nam przez myśl, że taki rodzynek się już nie trafi, ale przecież
a) wciąż mamy nadzieję, że Angel Perez Garcia osiągnie na polskich boiskach jakieś resultado historico,
b) Ekstraklasa dziwi nas jakieś 36 razy na tydzień, więc niczego nie można przesądzać, nie takich ananasów jeszcze będziemy oglądać.
Przypomnijmy sobie zatem portfolio sympatycznego króla internetów:
To jedenastka stworzona z kont na Twitterze, które mają ponad milion followersów i które śledzą Garcię.
Wszystkiego najlepszego, panie trenerze panie grafiku!