Reklama

Precedens. Czy piłkarz może być właścicielem klubu w tej samej lidze?

redakcja

Autor:redakcja

24 kwietnia 2016, 10:00 • 5 min czytania 0 komentarzy

Arka Gdynia pewnym krokiem zmierza do Ekstraklasy, co oznacza, że już w przyszłym sezonie możemy być świadkami wyjątkowego konfliktu interesów. Jak bowiem sądzicie – jak zareaguje na gola straconego przez Arkę Gdynia jeden z jej właścicieli, Rafał Murawski? Może – jak to strzelec gola – wykona efektowną cieszynkę? Prawdopodobny jest przecież scenariusz, że bramka Rafała Murawskiego, piłkarza Pogoni Szczecin, odbierze punkty Arce Gdynia, w której 25% udziałów należy do Football Club Sp. z o.o.

Precedens. Czy piłkarz może być właścicielem klubu w tej samej lidze?

Spółki, której współwłaścicielem jest… Rafał Murawski.

Ustalmy na wstępie: tego się nie spodziewaliśmy. My, PZPN, prawnicy, pewnie nawet UEFA. Jasne, były spory, co z meczami, w których dwa kluby mają tego samego właściciela. Próbowano ustalić, co stałoby się, gdyby hiszpańska Granada należąca do Giampaolo Pozzo grała w pucharach z włoskim Udinese, należącym do Giampaolo Pozzo. Cytowane nie tak dawno przez brytyjski The Independent w kontekście właściciela Newcastle United Mike’a Ashleya i jego wpływów w Glasgow Rangers przepisy UEFA mówią jasno: „w rozgrywkach klubowych UEFA nie może uczestniczyć osoba, która bezpośrednio lub pośrednio wpływa jednocześnie na zarządzanie, administrację lub wyniki sportowe więcej niż jednego klubu uczestniczącego w tych rozgrywkach.”

Mowa jest jednak o przepisach UEFA, dotyczących rozgrywek, których organizatorem jest właśnie europejska federacja. Jak to wygląda w przypadku tych organizowanych przez PZPN? I przede wszystkim – czy ktoś uwzględnił, że ten oryginalny konflikt może dotyczyć nie tylko właściciela dwóch klubów, ale… człowieka, który jednym klubem zarządza, w drugim zaś gra?

– Jesteśmy w trakcie składania wniosku licencyjnego zarówno na 1. ligę, jak i Ekstraklasę. Tam przedstawiamy między innymi właśnie strukturę prawną i jeśli komisja licencyjna zwróci nam na to uwagę, to wtedy będziemy się nad tym zastanawiać. Oni zawsze chętnie wychwytują jakieś takie niuanse, ale do tej pory nie mieliśmy żadnego sygnału, że coś jest nie tak w tym temacie – mówi Tomasz Rybiński, rzecznik prasowy Arki Gdynia.

Reklama

– Istotna w tej kwestii jest uchwała PZPN 3.54 z dnia 27. marca 2015, „Minimalne wymagania dla standardowych kontraktów zawodników w sektorze zawodowej piłki nożnej.” Do tej uchwały załącznikiem jest między innymi wzór kontraktu. Tam znajduje się klauzula: zawodnik zobowiązuje się wykonywać obowiązki określone w Kontrakcie z najwyższą starannością, sumiennie, aktywnie, z pełnym zaangażowaniem, zgodnie z najlepszą wolą oraz na możliwie najwyższym poziomie. Sytuacja Rafała Murawskiego może stać w sprzeczności z tym punktem. Jakieś pokusy, naciski czy myślenie na zasadzie: punkt jest potrzebny klubowi, w którym ja mam akcje, to to już nie jest najwyższa staranność. Zresztą tych wiążących określeń jest kilka: staranność, sumiennie, aktywność, pełne zaangażowanie, najlepsza wola, najwyższy poziom – tłumaczy Maciej Żyłka, prawnik i redaktor naczelny portalu prawosportowe.pl.

Najlepsza wola i sumienie. Bardzo sztywne czynniki, coś jak pozytywna gra w klasyfikacji fair-play. Już widzimy prawników obserwujących, ile wślizgów w meczu wykonał Murawski i czy czasem w bezpośrednim starciu z klubem, którego sam jest właścicielem nie grał łagodniej. Trzeba też zaznaczyć, że to kwestia istotna, fakt, ale jedynie dla Pogoni. Bo nie przestrzeganie warunków kontraktu to powód „jedynie” do ewentualnego przedwczesnego rozwiązania umowy.

Wyjściem mogłoby więc teoretycznie być – dla uspokojenia sumienia – zabronienie Murawskiemu gry w ewentualnych spotkaniach Pogoni z Arką. Tylko że zakłada ono z góry, że pośrednio na losy obu klubów, wpływu mieć nie będzie. A czy faktycznie taka szersza perspektywa nie istnieje?

– Niestety, ciężko znaleźć przepis PZPN dotykający bezpośrednio tej kwestii. Najbliżej jest przepis ustawy o sporcie. Jego wydźwięk jest następujący: jeżeli osoba jest członkiem lub posiada udziały lub akcje w klubie sportowym będącym członkiem polskiego związku, nie może być członkiem ani posiadać udziałów innego klubu uczestniczącego we współzawodnictwie w tym samym sporcie. Pytanie, czy akurat Rafał Murawski jest na mocy kontraktu członkiem Pogoni Szczecin. Tak właśnie często, ale nie zawsze jest, że zawodnicy są członkami klubu. Ale też taka sytuacja, nawet jeśli okazuje się, że nie jest regułami prawa zabroniona, budzi po prostu bardzo duże wątpliwości, jeśli nie wręcz kontrowersje etyczno-moralne – dodaje Żyłka.

Wyobraźmy sobie sytuację: 37. kolejka. Arka pewna utrzymania, Pogoń musi z nią wygrać. Murawski nie gra, w teorii w żaden sposób nie wpływa na losy meczu, ale przed meczem – jako współwłaściciel klubu z Gdyni – podejmuje decyzje o oddelegowaniu czternastu zawodników pierwszego zespołu na mecz rezerw. Albo co tam – nie podejmuje żadnych działań, tylko dyskretnie przypomina piłkarzom, że za moment będą negocjować nowe kontrakty. Czy na pewno chcą siadać do stołu z gościem, którego chwilę wcześniej spuścili do I ligi?

Oczywiście, to wyższy poziom gdybania i sytuacja już prawdziwie ekstremalna, ale czy będzie można w stu procentach ją wykluczyć? Czy jakiekolwiek zagranie Murawskiego, które bezpośrednio lub pośrednio pomoże któremuś z jego klubów kosztem drugiego z nich, nie spotka się z jazgotem tych, którzy cokolwiek w tej całej gmatwaninie stracili? Jak po porażce Arki z Pogonią 0:5, choćby i najczystszej oraz najuczciwszej, uniknąć zarzutów o to, że „właściciel Murawski już ich tam odpowiednio zmotywował”?

Reklama

Przed Murawskim, ale i przed organami PZPN nie lada zagwozdka. Sytuacja bez precedensu, który powstanie dopiero w momencie już niemal przesądzonego awansu Arki do Ekstraklasy i którego rozwiązanie z pewnością do najłatwiejszych należeć nie będzie. No chyba, że Murawski zdecyduje się ukrócić tę sprawę i latem po prostu zamieni Szczecin na Gdynię.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...