Reklama

Nam bronić nie kazano – w Białymstoku z szansami na strzelaninę

redakcja

Autor:redakcja

24 kwietnia 2016, 11:06 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie takiego sezonu spodziewali się fani obu ekip – Jagiellonia to przecież brązowy medalista poprzednich rozgrywek, więc w tej kampanii podopieczni Probierza mieli się choćby zakręcić wokół podium. Górnik też kończył w grupie mistrzowskiej i wszyscy wierzyli, że praca Roberta Warzychy z kolejnym rokiem zaprocentuje jeszcze bardziej. Mówiąc ogólnie, dla obu drużyn przewidywano czołówkę i w sumie udało się ją osiągnąć – w klasyfikacji największej liczby straconych bramek. Ale chyba nie o to chodziło.

Nam bronić nie kazano – w Białymstoku z szansami na strzelaninę

Jagiellonia przepuściła po 57 strzałów, Górnik 49 – to odpowiednio pierwsze i drugie miejsce w tym przykrym rankingu po 32. kolejce. Naprawdę, jeśli ktoś grałby w skojarzenia i dostał hasło mur, to Białystok i Zabrze są ostatnimi miastami, które można zgłosić do odpowiedzi. Szczególnie przykre musi to być dla Bartłomieja Drągowskiego, przecież rok temu na gali Ekstraklasy odbierał dwie statuetki – dla bramkarza i odkrycia sezonu. Wszyscy się nim zachwycaliśmy, zresztą słusznie, ale ślad po tamtym zawodniku się urywa, w tym sezonie bardziej słynie z pajacowania, niż fenomenalnych interwencji. Broni ze słabą skutecznością 63,5%, dla porównania lider tej klasyfikacji, Jakub Słowik, ma aż 84% udanych parad. Bartek wciąż często potrafi zachować czyste konto (9 razy), ale jak już wpuszcza to solidnie, żeby tylko przypomnieć lania od Lechii i Wisły.

Drągowski to w sumie uosobienie Jagiellonii – wczoraj na szczycie, dziś rozczarowuje. Oczywiście, nie tylko on odpowiada za stracone bramki, cały blok defensywny wygląda nieporadnie. Madera został niby przesunięty do rezerw za dietę, ale jak przypomnieć sobie jego występ z Wisłą, to aż ciarki przechodzą. Guti? Pierwsze skojarzenie – efektowny lob nad własnym bramkarzem w meczu z Podbeskidziem. Oj, nie jest to monolit.

Problemy z tyłami ma przez cały sezon też Górnik, ale trudno żeby było inaczej, skoro zaczynał sezon bez bramkarza. To znaczy w strój przebierał się Sebastian Przyrowski, ale nie każdy facet z widłami to Zeus – Przyroś miał fatalną skuteczność, do dziś tego wyniku nikt nie przebił. Na 19 strzałów obronił tylko siedem, co daje wynik 36%. Wyobrażacie sobie mieć za plecami gościa, który puści 2/3 uderzeń? No dramat. Potem zmienił go Kasprzik, którego w połowie sezonu wyręczał jeszcze Janukiewicz – i tu już było o wiele poważniej. Jeden broni 76% strzałów, drugi nieco ponad 73%.

Za to obrona to szwajcarski ser. W Zabrzu chyba brakuje Augustyna, co było widać w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy już nie grał – Górnik w grupie mistrzowskiej przyjmował worki bramek. Polak znalazł sobie miejsce na ziemi w Szkocji i choć nie jest to wybitny poziom, to trudno sobie wyobrazić, że Heart of Midlothian chciałoby w składzie Ossa i Słodowego. Jest różnica.

Reklama

Obie defensywy mogą dziś dać show – są na tyle nieporadne, że żadna liczba goli nas nie zdziwi. Pytanie, czy tę nieporadność będą chcieli wykorzystać napastnicy, ostatnio w futbolowej ułomności zbyt solidarni z kolegami po fachu.

zq

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...