Jeśli chodzi o piłkarzy zagranicznych, największe szanse na regularne pojawianie się w naszej rubryce ma Zlatan. Jeśli chodzi o polskich, Przemysław Kaźmierczak. Trochę niespodziewanie, bo nawet nie chodzi o zawodnika stricte ofensywnego, a obarczonego wieloma defensywnymi obowiązkami, ale nie ma wątpliwości: niewielu Polaków w ostatnich latach miało taką smykałkę do pięknych goli.
Woleje. Fantastyczne loby. Bomby z dystansu po niekonwencjonalnym dryblingu. Techniczne sztuczki. Przemek miał (ma?) tę zdolność nagłego rozbłyśnięcia oślepiającym blaskiem, zaczarowania każdej areny. Nie wiemy do końca skąd to się u niego wzięło – po prostu miał zdolność strzelania fajnych goli, tak jak inni mają umiejętność dokładnej wrzutki w piąty rząd trybun?
Istnieje też szansa, że tu, w tych chwilach, widzieliśmy przez moment pełnię jego potencjału. Jeśli z tą tezą się zgodzić, to mógł być piłkarzem znakomitym, dla którego Porto nie musiało być przygodą, a przystankiem w karierze. Przed wami scorpion kick Kaźmierczaka z Portugalii – może i były gole piękniejsze, ale tutaj widać jak na dłoni nie tylko jego technikę, ale przede wszystkim fantazję, opanowanie, odwagę.