Granie co trzy jednych piłkarzy cieszy, innych piłkarzy męczy, pozostałym zapewnia częstsze „wejściówki” lub rzadsze treningi, zastępowane właśnie meczami, nikt natomiast nie przejmuje się losem ludzi, którzy oglądają polską Ekstraklasę. W ich przypadku nie jest to „mecz co trzy dni”, tylko coraz częściej trzy mecze dziennie. Jeśli więc jadąc do pracy zobaczycie człowieka rozmawiającego z drzewem, chichoczącego nerwowo do latarni lub tańczącego na skrzyżowaniu bolero w bolerku, nie śmiejcie się z niego, nie wytykajcie palcami – przytulcie, wciśnijcie mu w dłoń bułkę z masłem i popchnijcie lekko w kierunku najbliższego „Poligonu”, gdzie znajdzie więcej sobie podobnych.
19 KWIETNIA, WTOREK
Poniedziałek w głębokim PRL-u bywał dniem bezmięsnym, za to ligowy wtorek zapowiada się naprawdę tłusto z wysoką zawartością białka i węglowodorów.
– Wodanów!
– O, przepraszam! – oburzyła się brodata postać, otoczona błękitno-złotą poświatą, dzierżąca w ręku ociekający krwią wrogów topór. – Mnie jest jeden!
Enyłej, wartości kaloryczno-odżywcze wtorku przedstawiają się imponująco. Gra grupa mistrzowska. Lech będzie się zmagał z Piastem Gliwice i dylematem moralno-taktycznym: czy zagrać na ćwierć gwizdka i pół rezerw, by utrudnić Legii zdobycie tytułu, czy może jednak grać na ligowe alibi w razie porażki w Pucharze Polski.
– Sport. Ambicja. Fair play – przypomniała Opinia Publiczna.
Cześć. Mam na imię Andrzej i też jestem naiwny.
W derbach Pomorza Pogoń będzie próbowała odskoczyć Lechii na odległość pięciu punktów, a Lechia będzie próbowała zainwestować w wyjazd na Euro Sebastiana Mili i Sławomira Peszko, bo przecież UEFA wypłaca klubom reprezentantów mucho sałato za każde 24 h na mistrzostwach (i jeśli mnie memoria nie myli – także w okresie „tuż-przed”), więc dwóch reprezentantów razy kwota razy dni na mistrzostwach – to razem daje przyzwoitą cyfrę i szeroki uśmiech klubowego księgowego.
Ruch Chorzów podejmuje Legię.
– W grupie mistrzowskiej chodzi o to, by grać kunktatorsko – powiedział w piątek Mariusz Stępiński, a Opinia Publiczna zamyśliła się głęboko, bo jak tu rozumieć słowo „kunktatorsko” w przypadku meczu Ruch-Legia? Autobus w bramce od początku meczu, czy dopiero od 0:2?
– A może od 1:0? – kombinował Głos Wewnętrzny.
Kunktatorsko. Jak Ruch może kunktatorsko strzelić bramkę Legii, jeśli za każde opóźnienie Komisja Ligi nalicza karne złotówki, a przy pressingu warszawiaków pykanie piłką na własnej połowie może być nieco utrudnione?
Meczem wtorku i chyba także całej kolejki będzie mecz w Krakowie: końcówka Cracovii w meczu z Piastem pozwala myśleć, że „Pasy” wychodzą z dołka, Zagłębie Lubin będzie wkurzone po przegranej z Lechią, oba zespoły dzieli tylko jeden punkt, który może się zamienić w cztery lub dwa (zależy patrzeć z południa, czy z zachodu)… Aż się prosi o pięć albo siedem bramek (nie, cztery albo sześć – nie) przy komentarzu pary Rafał Wolski – Kazimierz Węgrzyn.
Zestaw sędziowski – jak to u przewodniczącego Przesmyckiego bywa: tym razem zaeksperymentować postanowił przewodniczący w meczu Ruch-Legia, wyznaczając pana sędziego Sebastiana Krasnego. Czwarty ekstraklasowy mecz tego arbitra w sezonie, pierwszy wiosną…
– Skandal, sędzia z Krakowa! Ojejku! – kibice Legii wreszcie mogli wziąć odwet za całosezonowe okrzyki krakusów, ale ponieważ połowa legionistów parskała śmiechem, a druga nie jarzyła, dlaczego geograficzne detale miałyby decydować o czymkolwiek, odwet nie wypadł zbyt okazale.
Za to w Gdańsku gwiżdże pan sędzia Gil…
20 KWIETNIA, ŚRODA
Rano…
– …herbata. Czasem z mlekiem, czasem bez mleka – ks. Jędrzej Kitowicz pracowicie spisywał obyczaje za panowania Augusta III – …ale zawsze z cukrem.
A po południu zaczynamy kolejki 32. część drugą – na boiska wychodzą drużyny grupy spadkowej i zaczyna się walka o ogień oraz o życie. O życie bardziej. Mecz dnia grany będzie w Zabrzu – jeśli Górnik przegra z Podbeskidziem…
/grzmot, błyskawice, zgrzytliwe tony skrzypiec, rżenie koni/
…piłkarze Górnika mogą sobie oszczędzić podchodzenia pod „młyn” – powinni raczej kurcgalopkiem zbiec do klubowych piwnic, przejść przez kotłownię, wyjść otworem zsypowym i nieoznakowaną furgonetka opuścić teren stadionu. Ponieważ jednak mamy do czynienia z polską Ekstraklasą, w której nic nie jest proste, nader prawdopodobne jest, że Górnik co najmniej zremisuje spotkanie i przedłuży nam męczarnie sobie nadzieje o parę-/paręnaście dni.
O opinię na temat meczu w Niecieczy poprosiliśmy panią Pimpusiową:
– Na dwoje, synku, wróżyłam.
Niby Termalica zlała u siebie Legię, ale potem w 29. kolejce przegrała z Koroną 0:1.
– Ale też zremisowała na wyjeździe z Lechią – przypomniała Opinia Publiczna.
A Korona zremisowała z Piastem i tak sobie możemy wyliczać ad mortem defaecatam, a jedyne, co wiemy na pewno i meczu w Niecieczy to to, że gospodarze znowu puszczą z głośników hymn i znowu będziemy się czuli zażenowani estetycznie.
Wanda nie chciała Niemca, ale Wisła powinna chcieć Górnika – jednego zlała w niedzielę, drugi też formą nie imponuje, a w dodatku jutrzejszą wygraną Wisła może sobie zapewnić utrzymanie, bo ośmiu punktów przewagi w sześciu kolejkach nawet ona nie będzie w stanie roztrwonić.
– Co, ja nie mogę? Ja nie mogę? Ja nie dam rady?
No, lepiej by było, gdyby pani jednak nie mogła. Serio.
I na deser mecz Śląsk-Jagiellonia.
– Powróćmy jak za dawnych laaaat…
Proszę bardzo, powróćmy: 25 listopada 2012 roku, na wrocławskich trybunach 11,5 tysiąca kibiców, w 10. minucie Diaz strzela z karnego, w 37. minucie Przemysław Kaźmierczak podwyższa na raty, w minucie 52. z boiska wylatuje Ugochukwu Ukah, a sześć minut później…
– Ćwieloooooooooo… – Robert Skrzyński darł się jak opętany – …ooooong! I dla mnie jest już po meczu!
A tymczasem: 71. minuta – Ebi Smolarek wyżebrał karnego, którego wykorzystał Tomasz Kupisz, dwie minuty później gola strzelił Dawid Plizga, po kolejnych pięciu – wyrównał Ebi Smolarek, jeszcze dwie minuty – czerwona kartka dla Filipa Modelskiego i Jagiellonia w dziewiątkę. Jakub Słowik broni, Dalibor Stevanović pudłuje, szaleństwo, śpiew, taniec, zawały, kurwymacie, włosy wyrwane z głów, klat i łydek.
– Bis! Bis! Bis! – Opinia Publiczna z domu Mamoń domagała się powtórki, bo lubiła te mecze, które już widziała.
W roli ówczesnego sędziego Marciniak wystąpi pan sędzia Piotr Lasyk. Jak myślicie, odważy się pokazać 3 czerwone kartki?
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Stan na wtorek, godzina 09:36: LZS Poligon – 558. miejsce w klasyfikacji generalnej i 87. w lidze „poligonowej” (kod: 453322109), drużyna rezerw – miejsce 5900. klasyfikacji generalnej i 750. w lidze „poligonowej”. Liga „poligonowa” (kod: 453322109) – ósme miejsce w klasyfikacji lig prywatnych, 1386 drużyn, prowadzący Biedni bo głupi o krok od podium…
– Przepraszam, nie „o krok od podium”, tylko „na podium” – skrupulatnie wyliczył „Kibic Tygodniowy.” – Z 723 punktami zajmuje to miejsce ex-aequo z Dirty Birds.
– Zamienię 10 miejsc w lidze „poligonowej” (kod: 453322109) i 100 w klasyfikacji generalnej na awans naszej ligi o trzy pozycje w klasyfikacji lig prywatnych – prezes LZS Poligon wiedział, co to poświęcenie. Ponieważ jednak pełnił równocześnie punkcje prezesa zarządu ligi „poligonowej”…
– …jest to poświęcenie, na które jestem gotów – zafarquadował prezes – Tym bardziej, że przecież nikt nie zginie.
Lufcik transferowy zamyka się o 17:45, ale zważywszy na całkiem niezłe wyniki drużyny „poligonowych” rezerw, która zapomniała dokonać zmian przed kolejką 31., pojawia się pytanie, czy w ogóle jest sens zmieniać kogo- i cokolwiek?
Andrzej Kałwa
Fot. AJK