Reklama

Samobójczy festiwal. Kto dziś wyciągnie rękę do rywali?

redakcja

Autor:redakcja

16 kwietnia 2016, 06:40 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jeśli kierować się historią pojedynków pomiędzy obiema drużynami, dziś na mecz szykowalibyśmy suto zastawiony stół, a do wspólnego oglądania zapraszali wszystkich znajomych. Nie jesteśmy już jednak takimi optymistami jeśli spojrzymy na to, jak te ekipy radziły sobie na wiosnę. Po rewelacyjnej jesieni solidarnie spuściły z tonu, a my mamy wrażenie, że grają tak, jak gdyby ktoś przytrzymywał je za kołnierz. Z niecierpliwością czekamy, aż odgonią tego niewidzialnego dręczyciela i wrócą na właściwy tor. Ale stawianie na to, komu uda się już dziś wieczorem, to jak granie na czarne i czerwone na ruletce.

Samobójczy festiwal. Kto dziś wyciągnie rękę do rywali?

2:2, 1:2, 0:3, 3:1, 4:2, 1:5 – wygląda to co najmniej jak historia starć dwóch brazylijskich drużyn, którym w dodatku przed meczem regularnie wypadali podstawowi obrońcy. Choć zarówno Piastowi, jak i Cracovii do latynoskiego klimatu daleko, to w dwóch ostatnich latach mecze między tymi drużynami były gwarantem emocji. Patrząc jednak na ich ostatnie poczynania w 2016 roku, gołym okiem widać, że obie drużyny zimą – zamiast nabrać świeżości i z impetem ruszyć w dalszy bój – mocno zardzewiały. Dość spojrzeć na ich zdobycze punktowe po Nowym Roku.

Image and video hosting by TinyPic

Gdy przypominamy sobie Cracovię grającą momentami tak koronkowo, że rywale dostawali zawrotów głowy i konfrontujemy to z męczarniami wiosennymi – totalnie głupiejemy. Jasne, drużyna straciła swojego najlepszego strzelca, Denissa Rakelsa, a linia pomocy zubożała o Damiana Dąbrowskiego. To dwa naprawdę porządne ciosy w szczękę, ale i pozostali mocno spuścili z tonu. Do tego zimowe wzmocnienia, które jednak wzmocnieniami się nie okazały. Mimo wszystko szukając wśród szesnastu ligowców zespołu, który stać na piękną grę, Pasy byłyby gdzieś na pierwszych miejscach. Cetnarski, Kapustka, Jendrisek – gdy ci goście dobrze wejdą w mecz i złapią odpowiednie flow, z rywala może nie być co zbierać. Pytanie brzmi tylko: kiedy wreszcie zdecydują się wrzucić dwójkę? A potem trójkę?

Reklama

Piast. Od świetnej organizacji taktycznej i do bólu pragmatycznej gry, aż po takie nie-wiadomo-co. Ciężko przewidzieć co pokażą zawodnicy Latala. Mogą zagrać skutecznie i na zero z tyłu – jak z Jagiellonią – ale równie dobrze nie zdziwimy się gdy zaprezentują pokaz żałosnej bezradności – jak z Zagłębiem. Wciąż czekamy aż znów rozstrzela się Nespor (ostatni gol tydzień temu przeciwko Jadze, ale poprzedni… 5. grudnia z Cracovią), a Mraz będzie tym Mrazem z jesieni, który na połowę rywala wbiega jak po swoje, a rajd kończy precyzyjną co do centymetra asystą. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ, a podział punktów sprawia, że dwa słabsze mecze i Radoslav Latal może stać się ofiarą swojej świetnej passy z jesieni. Wiadomo, w Gliwicach niektórzy przez zimę zdążyli zaopatrzyć się w szampany (lub mocniejsze alkohole) i nagły spadek o parę miejsc może wywołać na ich twarzach spory grymas i sprawić, że sięgną po nie z zupełnie innych przyczyn niż zamierzali.

Swoją drogą spoglądamy w poprzednie pojedynki obu drużyn i wniosek jest prosty – Piast i Cracovia są do siebie nastawione niezwykle przyjaźnie. Nie wiadomo skąd ta sympatia się bierze, ale ewidentnie, jeśli którejś z drużyn nie idzie, to przeciwnik często wyciąga do niej pomocną dłoń:

– maj 2014: Gliwiczanie pod wodzą słońca Malediwów, “trenera” Angela wiozą na wyjeździe Pasy piątką. Absolutny koszmar dla lokalnych kibiców, ale dla gliwiczan – jak nic podłączenie do tlenu. Przegrać w takim wymiarze? Nic przyjemnego, dlatego w ostatniej minucie odzywa się sumienie jednego z zawodników gości. Adrian Klepczyński nie godzi się na taką niesprawiedliwość, tak ordynarnie u kogoś w domu zachowywać się przecież nie można. Ładuje swojaka na 1:5. Tak na otarcie łez.

– marzec 2015: Starcie ekip sąsiadujących ze sobą w tabeli, mecz z kategorii tych “o sześć punktów”. Gospodarzom nie gra się łatwo, Cracovia zwłaszcza przed własną publicznością chce zainkasować komplet, ale jak na złość nic nie wpada. W końcu przed szereg wychodzi pierwszy odważny i postanawia rozwiązać worek z bramkami. Hebert pokonuje swojego bramkarza, “Pasy” wygrywają 3:1.

– grudzień 2015: Ten mecz odbył się piątego grudnia, czyli wieczór przed dniem świętego Mikołaja. Zawodnicy, by nadać klimatu, na murawę wyszli też w charakterystycznych czerwonych czapkach z białym pomponem. Bartosz Rymaniak chyba opacznie jednak zrozumiał tę ideę i za bardzo wczuł się w rolę siwobrodego poczciwiny – tuż przed przerwą, przy prowadzeniu swojej drużyny, sprytnie trafił do własnej siatki dając prezent rywalom. Przyjazne 2:2 na koniec.

Jak widać, gdy Piast gra z Cracovią, zdarzyć może się absolutnie wszystko. Jeśli koniecznie chcielibyśmy swoje pieniądze ulokować dziś w bukmacherce, a zarobku poszukać na Ekstraklasie – ten mecz ominęlibyśmy szerokim łukiem. Wszystko niby wskazuje, że powinniśmy zobaczyć atrakcyjne widowisko z kilkoma bramkami w tle, ale dobrze wiemy, że te rozgrywki akurat z logiką mają tyle wspólnego, co Pique z Rymaniakiem.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...