Chcieliśmy zadzwonić dziś do “Świra” i złożyć mu najlepsze życzenia urodzinowe, ale wiadomo – telefon zawsze ma rozgrzany do czerwoności, tym bardziej w taki dzień. Na słuchawce wisi Lorą Blą, dobić próbuje się Avram Grant, więc nie mamy szans przebicia. Przygotowaliśmy inny prezent – przegląd twarzy Piotra Świerczewskiego.
Świerczewski – trener, Świerczewski – kontakt
Nie miał wybitnych osiągnięć jako szkoleniowiec, ale przynajmniej próbował wprowadzić nowe, ciekawe rozwiązania taktyczne na boisko. „Dawaj Miętowy!”, „Musimy walić!”, „Na chaos!” – kilka wariantów, które zaskoczyły niejedną drużynę ligową.
Także jego kontakty zawsze imponowały – na podwórku wołano na niego „książka telefoniczna”, a potem „230V”.
Świerczewski – piłkarz
Żarty żartami, ale “Świr” był naprawdę porządnym piłkarzem. Zagrał 70 meczów w kadrze, biegał po boiskach Ligue 1, pojechał na Mundial – całkiem przyzwoicie. Nawet gdy na koniec wrócił do naszej ligi, potrafił zaskakiwać bramkarzy takimi strzałami – szkoda, że arbiter wtedy zajmował się czymś innym, niż sędziowaniem.
Świerczewski – kozak
Klasę potwierdził też wcale nie tak dawno w Turbokozaku. Uderzyć z połówki wciąż potrafi – 3 na 3, mało który ligowiec wykręcał taki wynik (żaden?).
Świerczewski – płachta na byka
Nie Marco Materazzi, ale właśnie Polak jako pierwszy strasznie wkurwił wielkiego Zidane’a – Francuz podszedł i uderzył pomocnika z byka. I co miał biedny “Świr” zrobić? Przywalił mu w szczękę, zaczęła się regularna bijatyka. Piotrek miał też starcie z Didierem Senacem.
Świerczewski-bokser
Piłkarz powinien poszerzać horyzonty, być wysportowanym i umieć odnaleźć się w innych dyscyplinach – „Świr” jest tego najlepszym przykładem. On postawił na boks i jest w tym naprawdę niezły, stoczył już wiele walk, to tylko raz musiał uznać wyższość przeciwnika. Przypomnijmy nasz opis z choć jednego starcia:
Mielno – starcie z policjantem (walka nierozstrzygnięta)
„Pierwsza walka „Świra” transmitowana w telewizji. Niestety, w bardzo słabej jakości i dlatego pozostaje sporo znaków zapytania. Piotr Świerczewski – niezwykle skromny pięściarz – mówi, że jego rywal o pseudonimie „Piękny kawaler” w rzeczywistości pobił się sam. Ogólnie rzecz biorąc trudno wskazać zwycięzcę, ponieważ przeciwnik nagle przypomina sobie, że jest policjantem i zaprasza Piotra na zwiedzanie komisariatu.”
Wszystkie walki Świerczewskiego znajdziecie TUTAJ.
*
Piotrkowi szczerze życzymy, by jeszcze nieraz zaskoczył nas swoją kolejną odsłoną. Wszystkiego najlepszego!