Ustalono datę meczu o Superpuchar Polski – 9 lipca 2016 roku. O dziwo, wzbudziła pewne kontrowersje.
No naprawdę, bardzo ciekawe, kto na to wpadł.
Służymy z odpowiedzią – otóż wpadłeś na to ty oraz twoi koledzy z boisk ekstraklasy, drogi Jakubie. To wy, piłkarze występujący w polskich klubach, sprawiliście, iż teraz gramy już w eliminacjach eliminacji do eliminacji europejskich pucharów. Gdybyście odnosili poza krajem sukces za sukcesem, gdybyście notorycznie lali kluby z Hiszpanii, Anglii, albo chociaż z Holandii czy Ukrainy, wtedy nie trzeba by było rozpoczynać sezonu tak wcześnie. Niestety, na skutek niezliczonych eurowpierdoli znaleźliśmy się w takim, a nie innym miejscu.
Sezon ekstraklasy startuje 15 lipca. Między innymi dlatego tak wcześnie, żeby znowu nie okazało się, że ktoś „nie trafił z formą” na pierwsze rundy kwalifikacji do Ligi Europy i że znalazł się w tak ciężkim etapie przygotowań, iż nogi nie niosły w starciu z hodowcami owiec z Andory. A sześć dni wcześniej zaplanowano Superpuchar, po prostu.
Co w tym dziwnego i gdzie powód do śmiechu? Superpuchar zwyczajowo gra się przed sezonem, bo niby kiedy? W trakcie? Co jest niby nie tak z tą datą? Planowałeś wtedy jeszcze plażować, czy co? Oczywiście możesz przenieść się do FC Barcelony i wtedy o Superpuchar zagrasz w sierpniu, absolutnie nikt ci tego nie broni. Ale na razie jesteś w Polsce. 9 lipca – termin jak termin. Pewnie będzie ładnie, słonecznie, trawa zielona. W czym rzecz, Jakubie? Przyznaj sam – trochę przyćwielongowałeś, co?