Reklama

Jevtić bombardier, jajcarz Stępiński. Te gole zapamiętamy na długo

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2016, 23:21 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dwa strzały z gatunku tych, które byłyby ozdobą dowolnego stadionu nie tylko piłkarskiego, ale także ligi rugby czy NFL. Błyskotliwe kluczowe podanie przy golu otwierającym wynik, regulowanie tempa gry, innymi słowy: Darko Jevtić show. Do perfekcji zabrakło tylko żeby wybił piątkę przewrotką. Cały występ Szwajcara był taki, jakby swoją dyspozycją chciał przekazać: ej, pamiętacie jeszcze czasy, gdy w zasadzie ode mnie w Lechu zaczynało się ustalanie składu? Gdy potrafiłem ciągnąć ten wózek w trudnych chwilach? Ja pamiętam. Wy zaczynajcie sobie przypominać.

Jevtić bombardier, jajcarz Stępiński. Te gole zapamiętamy na długo

Pierwsza połowa była wyjątkowo nonsensowna nawet jak na wyśrubowane polskie realia. Nie dlatego, że stała na niskim poziomie: ani trochę, póki co w tej kolejce słaby mecz to absolutna rzadkość. Chodziło o to, że Ruch był generalnie lepszy, przeważał, potrafił sprytnie przedostać się pod pole karne Lecha, poklepać na jego połowie, zepchnąć Kolejorza do defensywy. System Fornalika funkcjonował, a potem patrzymy w przerwie na tabelę ze statystykami i nie tylko widnieje tam 0:1 dla Lecha (piękna akcja w trójkącie Jevtić – Kownacki – Gajos, kapitalny strzał tego ostatniego) ale Ruch z zaledwie jednym strzałem, bez ani jednego celnego! Niepojęte. Aż przypomina się ten cytat z Sampaoliego: Pewnej nocy poszedłem z kobietą do baru. Rozmawialiśmy całą noc. Śmialiśmy się, flirtowaliśmy, kupiłem jej mnóstwo drinków. Około piątej rano, wszedł jakiś gość, chwycił ją za ramię i poszedł z nią do łazienki. Tam odbyli stosunek, a potem razem poszli do domu. Czy to mnie zmartwiło? Absolutnie! Przecież większość czasu spędziłem z nią ja.

Pierwsza część gry ma drugie dno, a mianowicie naznaczona jest sędziowskimi kontrowersjami. Zgoda, Oleksy był na minimalnym spalonym, tamto trafienie słusznie nieuznane. Ale Kadar bez dwóch zdań popchnął Konczkowskiego w polu karnym jakby w zemście, że ten tak go łatwo minął. Do tego sytuacja, w której Marciniak nie uznał gola, bo niby faulowany przez Grodzickiego był Trałka. Przepraszamy, wtedy przede wszystkim zapaśniczy chwyt wykonał Kamiński na Grodzickim, jak niby i gdzie tam faulował?

Nie był to na pewno najlepszy mecz naszego reprezentacyjnego arbitra, bo fani Ruchu mają prawo być rozgoryczeni, ale i kibice Lecha będą mieli pretensje o uznanie gola Stępińskiego, który w opanowaniu futbolówki pomógł sobie ręką. Tak czy inaczej akcja młodego strzelca mogła zaimponować: to jak wyprzedził Buricia, jak przerzucił nad nim piłkę – duża klasa. A już gol, cóż, jajami – instynkt strzelca.

Kontrowersje kontrowersjami, ale ani trochę kontrowersyjne nie jest powiedzieć, że gdy Lech przyspiesza to jest w stanie wyprodukować coś z lepszego piłkarsko świata. To zaważyło na wyniku – Lech grał przez większość czasu tylko solidnie, ale jak już zaskoczył – błyskało. Akcje nie do zatrzymania w Ekstraklasie. Ruch trudno ganić za dzisiejszy mecz, walczył do samego końca, a zespół działał. Lipski znowu pokazał, że widzi więcej niż 99% ligowców, Mazek że ma ewentualnie przyszłość w lekkoatletyce, Surma że będzie grał do siedemdziesiątki. Ale nie mieli dostatecznie dużo argumentów na takie zrywy Lecha i takie okoliczności.

Reklama

Tak czy inaczej Kolejorz w pokonanym polu właśnie zostawił Cracovię i Ruch, dwa poważne skalpy. Urban i jego ferajna meldują się w czołówce, a od podium dzieli ich dystans jednego meczu.

 c6cccc1aabe3b

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...