Jaga wymęczyła wygraną, ale od grupy mistrzowskiej chciała się chyba oddalić

Piotr Tomasik

12 marca 2016, 18:05 • 2 min czytania

Michał Probierz przez ostatnie pół godziny stracił mnóstwo nerwów, sił, głosu i pewnie jeszcze trochę wyłysiał. Do samego końca dyrygował zespołem, ciągle pokrzykując zza linii, donośnie przekazując wskazówki, które – choć w Białymstoku było prawie dziewięć tysięcy ludzi – doskonale było słychać w telewizji. Jagiellonia, nasz tegoroczny pucharowicz, robiła w meczu z Górnikiem Łęczna wiele, by skomplikować sobie drogę do pierwszej ósemki, ale w końcu pozostaje w grze o grupę mistrzowską.

Jaga wymęczyła wygraną, ale od grupy mistrzowskiej chciała się chyba oddalić
Reklama

Przez 60 minut Probierz powodów do radości miał niewiele (zwłaszcza że nie odgwizdano przewinienia Bogusławskiego na Tarasovsie w polu karnym). Tak naprawdę to tylko jeden, kiedy po mocnym strzale Pitrego i lekkim rykoszecie po nodze Burligi świetną interwencję zaliczył Drągowski. Jaga dobrze wyglądała dziś w tyłach, para Tarasovs-Guti nie popełniała prostych błędów, daleko było od powtórki z Warszawy (cztery stracone gole) czy Gdańska (pięć straconych goli). A z przodu? Do przerwy zero celnych strzałów, po przerwie – uderzenie Grzyba obok bramki, Romanczuk prosto w bramkarza i Vassiljev wpadający w pole karne, kiedy przypadkowe podanie do Świderskiego zaliczył Bogusławki, a ten spudłował z bliska.

Zaczęło się więc dziać dopiero w 60. minucie. Grzyb sprzed „szesnastki” trafił w poprzeczkę, nieskutecznie poprawiał Tomasik, a po chwili wyleciał Jakubik – z byłego obrońcy Dolcanu wiatrak robił dziś Frankowski, żółte kartki złapał na Burlidze i Romanczuku. I kiedy liczyliśmy, że Jaga pójdzie za ciosem, kolejne zmiany (Grzelczak, Mackiewicz, Góralski) coś wniosą do ofensywy, jej gra wyglądała dość bezradnie. Górnik, mimo że przebywał na murawie w dziesięciu, starał się utrzymywać przy piłce, a przede wszystkim zabezpieczać tyły. Dlatego gospodarze wciąż mieli spore problemy z dochodzeniem do sytuacji, pozostawały im strzały z dystansu.

Reklama

W końcu na jeden zdecydował się też Vassiljev – zabrał piłkę Nowakowi, przymierzył z dystansu i trafił w samo okienko. Bartkus był bez szans, 1:0.

Jagiellonia była dziś lepsza, ale to zwycięstwo wymęczyła. Mimo że gra w tyłach została uporządkowana, znów problemy były w ofensywie. Ustawiony na szpicy Świderski to wciąż gość, który ma na koncie w tym sezonie Ekstraklasy tylko trzy gole. Tyle samo ma ich ustawiony na prawym skrzydle Cernych, na lewym – Frankowski może i z lepszymi liczbami, ale zaliczający duże wahania formy, dziś mimo niezłej gry był mało efektywny. Pozostało więc liczyć na Vassiljeva, najlepszego w tym roku piłkarza Jagi. Spisał się, przesądził o wygranej, ale… No, tych „ale” sporo już wskazaliśmy. Probierz w dwóch ostatnich kwadransach miał zawodnikom do przekazanie tyle uwag, że najlepiej byłoby, gdyby po prostu wyszedł z nimi na boisko.

1

Najnowsze

Polecane

Media: Zaskakujący scenariusz. Polska siatkarka może zmienić obywatelstwo

Wojciech Piela
3
Media: Zaskakujący scenariusz. Polska siatkarka może zmienić obywatelstwo
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama