Jakie niebezpieczeństwo tym razem spotka Drągowskiego i czy bramkarz Jagi znów bohatersko ujdzie z życiem? Czy Nikolić zaliczy dziś swój… piąty mecz bez gola? Ile razy wśród władz klubu z Poznania padnie dziś nazwisko “Stępiński”? Przed nami wyborna sobota z Ekstraklasą.
Czy Drągowski ujdzie z życiem?
O mały włos. Chłopak igra z losem, całe życie na krawędzi. Zagrożenie czyha na niego z każdej strony
Czy otrząsnął się po dramatycznej kontuzji sprzed tygodnia?
Rzutem na taśmę, po trudach i mękach. Lekarze wypowiadają się o cudzie natury. Profesor z okolicznego uniwersytetu zgłosił się nawet do klubu, chcąc na przykładzie bohaterskiego bramkarza pisać pracę badawczą. Temat? „Obecność sił pozaziemskich w terapii ciężkich kontuzji łokcia”.
Jaki teatrzyk „Drążek” odstawi tym razem? Jaki sprytny plan mający na celu rozproszenie rywala przygotuje Michał Probierz?
Aż się boimy pomyśleć, co tym razem młodemu bramkarzowi NAKAŻE jego trener. Drągowski wejdzie na poprzeczkę i będzie szantażował wszystkich, że skoczy? Zdejmie przepocone rękawice i będzie podtykał je rywalom pod nos? Rozbierze się i będzie pilnował ubrania? Naprawdę, może się zdarzyć wszystko.
Czy po meczu Probierz wyda oświadczenie?
Oczywiście. Nikt nie będzie miał wątpliwości – cokolwiek się zdarzy, wszystko będzie sprawką cwanego polskiego Pepa Guardioli i Jose Mourinho w jednym Michała Probierza.
Która ekipa przystąpi do tego spotkania w gorszych nastrojach?
Tego nie wiemy, ale obie zbyt wielu powodów do świętowania nie mają.
Górnik Łęczna zagra bez swoich najważniejszych ogniw. Za kartki pauzować musi Jakub Świerczok, kontuzjowany jest Grzegorz Piesio. O ile na ataku Bartosz Śpiączka stanowi solidną alternatywę, o tyle Marquitos na boku pomocy średnio ogarnia (szczególnie fizycznie). Opcje są dwie – albo Szatałow da mu kolejną szansę, albo zagra Paweł Sasin. Źle się dzieje też w tyłach – w każdym z ostatnich trzech meczów łęcznianie tracili po dwie bramki. Sporo.
Jagiellonia? Jej forma to póki co zagadka. W pięciu meczach zdążyła już zebrać dwa łomoty, ale potrafiła też wywieźć trzy punkty z trudnego terenu w Poznaniu. Jeżeli w Białymstoku na serio myślą o pierwszej ósemce, dzisiejszy mecz zwyczajnie trzeba wygrać. W innym przypadku – czołówka mocno się oddali.
Dlaczego Legia musi dziś wygrać?
Bo chce wrócić na fotel lidera. Piast otrząsnął się po wiosennym falstarcie, wygrał dwa mecze z rzędu i ponownie włożył żółtą koszulkę.
Czy Nikolić się… zaciął?
Piszemy to z taką dozą niepewności, jakby nagle się okazało, że po Piotra Grzelczaka zgłasza się Atletico Madryt. Nikolić nie strzelający bramek? No nie może być, to wykracza poza naszą wyobraźnię. Tymczasem fakty są nieubłagane – tak długiej serii bez gola Węgier na naszych boiskach jeszcze nie miał. Napastnik Legii nie strzelił bramki od 377 minut (!). Bardziej niż w to, że się zatnie, uwierzylibyśmy, że we Wrocławiu zobaczymy w następnej kolejce komplet na trybunach.
Czy w bramce Legii zadebiutuje Cierzniak?
Poczekajmy, co na ten temat ma do powiedzenia Wisła.
A tak serio?
Arkadiusz Malarz – nie oszukujmy się – najpewniejszym punktem warszawskiej drużyny nie jest, ale trener Czerczesow uznał, że najpierw piłkarz musi wylać trochę potu, dopiero potem może myśleć o pierwszym składzie. Cierzniak został wysłany na mecz rezerw (brzmi znajomo, co?) i tam ma złapać rytm meczowy.
A Duda? Kolejny szary mecz przed nim?
Prawdopodobnie nie. Słowak nie trenował na tygodniu z drużyną, złapał przeziębienie, więc pewnie nie zagra. Czerczesow raczej nie miał nieprzespanych nocy z tego powodu.
Czego brakuje Cracovii?
Denissa Rakelsa. Diabang nawet daje radę, ale Cracovii przydałby się człowiek, który potrafi strzelić gola w trudnym momencie – a właśnie takim gościem był Łotysz. Spadek jakościowy widać choćby w punktach. Średnia punktów na mecz jesienią – 1,71. Wiosną – 1,4. Problem dostrzega nawet sam Jacek Zieliński. Po meczu z Lechem Poznań mówił: – W takich meczach wychodzi brak Denissa Rakelsa. To nie jest tłumaczenie z mojej strony tylko realna ocena sytuacji. Proszę sobie przypomnieć w jakich kluczowych momentach Deniss strzelał bramki. Brakuje nam takiego zawodnika.
O czym będzie się rozmawiało w lożach vipowskich gości z Poznania?
Stawiamy, że powstaną dwa obozy. Pierwszy nazwijmy roboczo „Stępiński rulez”, drugi – „awanturnicza polityka transferowa”.
Co wyniknie z tych dyskusji?
Wszyscy pokłócą się o to, czy to dobrze, że Lech nie zapłacił dużej kasy za Stępińskiego, czy źle. Obie strony wyłożą swoje racje, padną argumenty, a później wszyscy spojrzą na skład Lecha i uronią łezkę. Wszystko przez plagę, która dotyka zawodników ofensywnych “Kolejorza”.
Kogo dotknie ona tym razem?
Oczywiście mamy nadzieję, że nikogo, ale widzimy w Lechu dziwną prawidłowość. Im bardziej jesteś odpowiedzialny za ofensywę, tym szybciej wypadasz z gry. Najpierw Nicki Bille Nielsen, potem Szymon Pawłowski, teraz przymusowa pauza czeka Karola Linettego (złamane żebro). Jeśli tendencja się utrzyma, fatum powinno spotkać Lovrencsicsia. Ale rzecz jasna mu tego nie życzymy.
Czy Fornalik wie, że przed meczem można dokonywać zmian w składzie?
Panie trenerze, można zmieniać piłkarzy przed meczami, nie ma limitu jak przy transferach w Ustaw Ligę! Oczywiście to żadna szyderka z naszej strony, póki Ruch osiąga wyniki na pierwszą ósemkę – szafa gra, łóżko tańczy. Jest też druga strona medalu – nie bardzo jest komu wejść z ławki. Jesienią Fornalik nie bardzo eksperymentował w składzie, także i wiosną – póki co Podgórski zamienił Zieńczuka na dwa mecze i to wszystko. Gra żelazna jedenastka. Piłkarzom daje to luz – możesz nawet spartolić sytuację, a i tak pewnie zagrasz w następnym meczu.
Fot. FotoPyk