Wielki dzień dla polskiej piłki! Jak się okazuje, selekcja wcale nie została zakończona i Adam Nawałka jednak postanowił zaszokować. Po raz pierwszy od zamierzchłych czasów reprezentacja PZPN znów staje się reprezentacją Polski, bo – w naszej redakcji wystrzeliły właśnie szampany – powołania nie dostał Thiago Cionek. Wraz z transferem Brazylijczyka do Palermo selekcjoner najwyraźniej zakończył swoją niezrozumiałą misję ciągnięcia go za uszy.
Cionek out, Salamon in – to najważniejsza informacja z zagranicznych powołań na Serbię i Finlandię. Stoper Palermo został więc pominięty po raz pierwszy, odkąd został wymyślony przez Nawałkę. Po drodze stracił tylko jeden mecz – sparing z Litwą – ale wtedy i tak nie mógł przyjechać, bo grał właśnie baraże o pozostanie w Serie B. W kadrze zagrał z Niemcami, Szwajcarią, Grecją czy ostatnio Czechami, ale chyba tylko Nawałka wiedział, jakie Cionek ma na niego haki widział w nim jakiekolwiek argumenty. Szkoleniowcy Palermo, jakoś ich nie dostrzegają, bo jeszcze nie dali Brazylijczykowi zadebiutować, a okazji było dziewięć. Cionek łapie się do grona rezerwowych tylko dlatego, że akurat w Serie A ławki są szersze od Wojciecha Manna i może na nich zasiąść nawet dwóch bramkarzy.
Niespodziankę wśród powołanych mamy jedną. Do kadry po niespełna trzech latach wraca Bartosz Salamon. Nawałka – choć jest fanem włoskiej piłki – jak dotąd nie ufał stoperowi Cagliari, czemu też trudno się dziwić, bo po pierwsze – trójka Glik, Pazdan, Szukała funkcjonowała bez większych zarzutów, po drugie – w karierze Bartka po przejściu do Milanu został zaciągnięty hamulec ręczny. W Sampdorii grywał sporadycznie, podniósł się dopiero w Pescarze, czyli średniaku Serie B, a w tym sezonie złapał wreszcie pełną stabilizację w silniejszym Cagliari i za moment wróci do włoskiej elity. Warto więc było rzucić na niego okiem.