Samuel Eto’o. Jedna z największych gwiazd w historii afrykańskiej piłki. Niespełniony z reprezentacją, ale klubowo? Był w fantastycznych jedenastkach, historycznych, o których kibice będą mówić i za sto lat. Wszystko o jego karierze klubowej powinien powiedzieć fakt, że dwa sezonu z rzędu zakładał potrójną koronę, a w dodatku w dwóch różnych drużynach.
Rozdział Real: koszmarne początki
Nie było cudownych początków w Realu, na jego talencie po prostu się nie poznano. Czasy były takie, że chłopcu bez paszportu Unii Europejskiej było ciężko przez limity, a jeszcze trwała era Galacticos, więc w żadnej drużynie świata nie było trudniej o skład na jego pozycji. Młodziutki Eto’o terminował w rezerwach, nawet nie grał tak wiele, a jeszcze jakby tego było mało Real Madryt B spadł z drugiej ligi, tymczasem w trzeciej piłkarze z poza unii nie mogli grać. Wypożyczony do drugoligowego Leganes nie porwał, a na wypożyczeniu w Espanyolu nie zagrał ani razu.
Kilka lat później śpiewał po mistrzostwie dla Barcelony „Madrid, bastards, salute the champions” i trudno wątpić, że miał żal do Królewskich. Choć z drugiej strony – wyciągnęli go z Kamerunu, zapewnili szanse w sensownych klubach.
Rozdział Barcelona: szczyt świata
To była świetna Barcelona: Deco, Ronaldinho, Eto’o i inni. Nie tak dobra, jak ta Guardioli, która stała się maszyną do zwycięstw, ale wielu do dziś pamięta tamtą Barcę jako bardziej nieprzewidywalną, bo opartą na fantazji i błyskotliwości Ronaldinho. Innymi słowy: na pewno nie tak dobrą jak choćby tak obecna, ale jakoś niosącą więcej zabawy.
Eto’o grał drugie skrzypce w znakomitej – choć na pewno nie nieuchwytnej – drużynie Rijkaarda, która swoimi sukcesami kładła fundamenty pod dzisiejszą potęgę Blaugrany. Bił się o króla strzelców La Liga niemal rok w rok, to po faulu na nim Lehmann dostał czerwoną kartkę w finale Ligi Mistrzów, to on napoczął Man Utd w innej finałowej potyczce o klubowe mistrzostwo Europy. Jeśli Ronaldinho był mózgiem, tak Eto’o był żądłem.
Bywały jednak sytuacje dość kontrowersyjne. Kameruńczyk 11 lutego 2007 odmówił wejścia na boisko jako zmiennik. Rijkaard na konferencji tylko bezradnie rozkładał ręce: nie wiem dlaczego nie chciał, nie mam pojęcia. Ronaldinho krytykował Eto’o, mówiąc, że ten nie stawia drużyny na pierwszym miejscu. Charakter dał o sobie znać.
Rozdział Inter: kameruński żołnierz
Eto’o szedł do Interu z łatką zawodnika światowej czołówki, ale też i gracza z trudnym charakterem i wybujałym ego. Rzecz jednak w tym, że Jose Mourinho uważany jest za specjalistę od pracy z takimi właśnie ludźmi i w Mediolanie to się sprawdziło. Zagrało wręcz idealnie, kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy widzieli Eto’o, zwykle czyhającego na okazję gdzieś z przodu, tyrającego w obronie. Rzucającego się pod nogi napastników. Ganiającego za nimi jak pirania. Czasami wydawało się, że Jose wystawił Eto’o na boku defensywy, a ten bez szemrania je realizował, walcząc za dwóch.
Dla nas osiągnięcie Jose niemal porównywalne z potrójną koroną, jaką zdobył dla Interu (dla Eto’o właściwie rutyna, rok wcześniej to samo w Barcy). Pozostaje pytanie: jak dobry mógł być Samuel, gdyby całą karierę grał z taką pasją i zaangażowaniem jak dla Jose?
Rozdział Anży: FC Samuel Eto’o
W Anży miał powstać projekt, który wstrząśnie europejską piłką. No cóż, skończyło się na zapowiedziach i jednym sezonie pucharowym, ale fakty faktami: przez pewien czas Eto’o był najlepiej opłacanym piłkarzem świata. Znowu jednak dochodziły z Dagestanu głosy, że strzelane przez niego gole nie bilansują szkód, które wyrządza poza boiskiem rozsadzając szatnię od środka, wchodząc na głowę prezesom, szefom. Anży zmieniał w Samuel Eto’o FC.
Rozdział Chelsea: stary człowiek i może
Wybaczcie, ale pobyt w Chelsea, znowu u Jose, zapamiętamy przede wszystkim z tej cieszynki, która była odpowiedzią na słowa Mourinho „a kto wie ile Eto’o ma naprawdę lat?!”. Trzymamy się tego, że Kameruńczyk dziś kończy 35, najlepszego i zapraszamy do Polski – z Antalyasporu to już całkiem niedaleko.