Tinder – kojarzycie, o co chodzi, nie? Taka smartfonowa aplikacja mająca na celu szybkie skojarzenie ze sobą ludzi o podobnych celach seksualnych. Jedni znajdują tam swoje miłości, drudzy przyjaciół („miłości nie będzie, zostańmy przyjaciółmi”), a trzeci… zapełniają Tinderem swoje trybuny. Tak, dobrze przeczytaliście. Piłkarze ŁKS-u w dzień kobiet złapali za smartfony, zainstalowali apkę i naparzali palcami w prawo, ile się da. A gdy któraś sikorka odwzajemniła zainteresowanie – atakowali ją zaproszeniem na mecz.
O, takim:
Kozacka akcja? No pewnie, że tak. A że dziewczyny na piłkarzy lecą – wiadomo nie od dziś. Zośka z Anetą zostały złapane w sidła, już nastawiały się na płomienny flirt z Patorą czy Cichowlasem, a tu… bach! Przyjdź na mecz, będzie fajnie. Ciekawi nas niezmiernie, czy akcja przyniesie efekt. Póki co zanosi się na to, że za tydzień w Łodzi niezależnie od tego co na boisku będzie można na własnej skórze poczuć piękno futbolu.
Działania łódzkiego klubu należy docenić z dwóch względów. Po pierwsze – to tylko trzecia liga, więc wzorem większości klubów na tym poziomie mógłby ograniczyć swój marketing do wydrukowania niewielkiego ogłoszenia na 17 stronie lokalnej gazety i też byłoby dobrze. W Łodzi promocja działa prężnie od dłuższego czasu, nawet ostatnio w klubie zostało zorganizowane szkolenie medialne (w trzeciej lidze!). Po drugie – to świetny przykład dla Ekstraklasy. W wielu polskich klubach wciąż panuje przekonanie, że skoro nie ma kamery za dziesięć patoli i sztabu montażystów, to się nie da. Otóż błąd – jak najbardziej się da. Wystarczy nieszablonowy pomysł. Czy tinderowa akcja ŁKS-u ściągnie na stadion dwieście, dwadzieścia czy zero osób – nieważne. Pozytywne działania klubu idą w świat.
Mamy nadzieję, że niecodziennymi sposobami przyciągania ludzi na stadion zainspirują się przykładowo we Wrocławiu, zanim na serio staną do walki o miano lidera w liczbie pustych krzesełek podczas oficjalnego meczu. A nuż Beata z Gośką uznają, że romans ze Śląskiem Wrocław to jest to.
PS Tylko nie wysyłajcie na tinderowe łowy Pawelca czy Gecova.
PS 2 Pawełka też nie. On każdą okazję wypuści z rąk.
PS 3 No i Kiełba. Bo spali całą akcję.
PS 4 Dla złapanych w sidła pań z Łodzi mamy przy okazji mały apel. Pamiętajcie, że herbatka po meczu wcale nie musi być najlepszym pomysłem: