Jak na poniedziałkowy wieczór z Ekstraklasą, do którego zazwyczaj musieliśmy się zmuszać, ten zapowiada się naprawdę ciekawie. Pogoń, która rzadko przegrywa i trzy ostatnie mecze remisowała, kontra Ruch, który po spotkaniach z Legią (0:2) i Cracovią (2:3) trochę zjechał w tabeli. Dzisiejsze spotkanie w Szczecinie ma kilka smaczków.
Czy Pogoń posiada receptę, jak nie przegrywać?
25 meczów i tylko trzy porażki. Legia przegrała jeden mecz więcej, Piast – dwa mecze więcej, Lech – osiem więcej. Pogoń w rubryce „P” ma najniższą wartość w lidze, to samo z liczbą straconych goli. Można się było zastanawiać, czy w Szczecinie nie było błędem pozbycie się Macieja Dąbrowskiego, który świetnie wygląda w Lubinie, i na ile istotna była strata Wojciecha Golli. Ale dziś mało kogo ta sprawa nurtuje, skoro duet Fojut-Czerwiński to, przynajmniej wedle suchych statystyk, najlepsza para stoperów w Ekstraklasie.
Czy Stępiński wraca na właściwe tory?
Przed meczem z Cracovią wyliczano mu minuty bez gola. Nie trafił przecież z Jagiellonią, Termaliką, Zagłębiem, Górnikiem i Legią, co odbiło się na całym zespole – Ruch zdobył wtedy tylko trzy bramki. Ofensywa Niebieskich w dużej mierze uzależniona jest od Stępińskiego, bo jeśli nie strzela on, to trudno wskazać tego, który zadanie wykona za niego. 20-latek ma na koncie 12 goli, drugi w wewnętrznej klasyfikacji jest Mazek z trzema trafieniami, ex eaquo z… Visnakovsem. Dlatego różnicę robi wiadomość, że Stępiński przed tygodniem się przełamał. Wciąż jednak mamy wrażenie, że nie jest w najwyższej dyspozycji, marnuje zbyt wiele sytuacji.
Kogo lepiej mieć w składzie: Mazka czy Gyurcso?
Bogusław Leśnodorski, prezes Legii, jakiś czas temu napisał na Twitterze, że wyżej ceni tego pierwszego. Skrzydłowy Ruchu bardzo dobrze prezentował się jesienią, zaczęło się nawet mówić o jego powrocie do stolicy. Z drugiej strony, objawił się Gyurcso – chłopak ze świetnymi statystykami w lidze węgierskiej, obiecujący, obserwowany przez kilka polskich klubów, od zimy w Pogoni. W tym roku lepsze wrażenia pozostawia po sobie Mazek, który ma już na koncie dwa gole i nagrodę piłkarza meczu z Cracovią. Węgier trafił do siatki tylko w debiucie. Dla porównania noty wystawione przez Weszło:
Mazek – 4, 6, 5, 7
Gyurcso – 6, 3, 2, 3
W Szczecinie starają się jednak tłumaczyć swój nowy nabytek. Czesław Michniewicz podkreśla, że Gyurcso wciąż uczy się naszej ligi, że dotychczas grał w systemie 4-3-3, że nie musiał tak angażować się w grę obronną i dopiero nad tym pracuje. Ale po ostatnich trzech słabych występach jego notowania trochę spadły.