Reklama

Żurek na deser. Dziesięć gard Górnika Zabrze

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2016, 23:10 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nie róbmy z Legii ligowego walca, a z Łazienkowskiej wyściełanej kośćmi wrogów jaskini lwa. Dopiero co legioniści w Niecieczy odegrali znaczną część scenariusza “Dzieci kukurydzy”, na swoim stadionie też niejeden raz ich golono. Dzisiejszy mecz z Górnikiem wcale nie musiał być egzekucją, w którą ostatecznie się zamienił. Goście prowadzili, w obronie wcale nie wyglądali na elektrycznych – wydawało się, że mogą coś z tego wycisnąć. Ale zamiast spróbować grać w piłkę, oddali ją Legii na zawsze, schowali się za dziesięcioma gardami i sami swoim szansom urządzili huczny pogrzeb.

Żurek na deser. Dziesięć gard Górnika Zabrze

Aż zachodziliśmy w głowę: czy za czasów trenerskiej prosperity Żurka w lidze punktowano porażkę 1:2, a nam to zupełnie wyleciało z pamięci? Górnik zaciekle bronił tego wyniku w dziesiątkę na trzydziestym metrze. Rzucono tam wszystkie siły z taką konsekwencją, że brakowało tylko zatarasowania dostępu do bramki ławką rezerwowych oraz Żukiem pożyczonym od szwagra masażysty. Uważamy, że gdyby dać Górnikom więcej czasu, rozstawiliby wnyki po flankach, a na środku wykopali okop.

I to wszystko już w momencie, gdy przegrywali. Naprawdę tego nie kumamy. Czy Legia aż tak zdominowała środek pola? Owszem, pressing gospodarzy robił niezłą robotę, a jeśli Madej zbudzi się w nocy zlany potem żona spyta go “znowu Jędrzejczyk?”, ale też bez przesady. Tysiąc razy już ligowcy udowadniali, że jeśli chce się z Legią pograć, to ona zaprosi do tańca, przynajmniej fragmentami. Górnik w drugiej połowie nawet nie wyszedł na parkiet.

Jednego zawodnika gości bezsprzecznie trzeba pochwalić: przecieraliśmy oczy ze zdumienia co robił Steblecki. Bramka rodem z Eredivisie lepszego piłkarskiego świata – tylko przyłożył nogę, ale tak czysto, tak technicznie, tak perfekcyjnie, że ta wpadła z całej siły do bramki – Malarz nie miał się po co rzucać (Rzeźniczak jeszcze zardzewiały, ustawił się jakby czekał na autobus). Malarz musiał natomiast wykazać się chwilę wcześniej, gdy ledwo zbił petardę Stebleckiego. Może jeszcze ze dwóch z motywacją i nastawieniem takim, jakie miał były gracz Cracovii, a jakoś by to wyglądało, ale reszta wolała szlifować zdolności defensywne.

Legia była przez chwilę w opałach, bo pierwsza połowa to dość skutecznie założony przez Górnika nelson. Legioniści niby przeważali, ale naprawdę dobre okazje stwarzał Steblecki Górnik. Niemniej po zmianie stron na połówce Malarza mogłyby się odbyć targi maszyn rolniczych, piłkarze by nie przeszkadzali, w dwudziestu chłopa tłukli się non stopem pod polem karnym gości. Legia zwykle ma inicjatywę, a mimo to czasem przegrywa, ale oddać ją jej w tak zdecydowany sposób – to po prostu samobójstwo.

Reklama

Szampan

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...