Reklama

Podobno Czerczesow zrobił z nich mężczyzn. Podobno…

redakcja

Autor:redakcja

03 marca 2016, 13:39 • 3 min czytania 0 komentarzy

Podobno na zimowych obozach przygotowawczych Stanisław Czerczesow zrobił z piłkarzy Legii mężczyzn. Rosjanin zaaplikował swoim podopiecznym potwornie ciężkie treningi, będące prawdziwą próbą charakterów, przy której można było poznać granice własnych możliwości. Rosyjski szkoleniowiec wzmocnił legionistów fizycznie i psychicznie, ale wystarczyła pierwsza tegoroczna porażka, by przekonać się, że niektórym wciąż daleko do prawdziwego męstwa. Co więcej, niektórzy po raz kolejny potwierdzili, że mają mentalność kilkuletnich dzieci.

Podobno Czerczesow zrobił z nich mężczyzn. Podobno…

Taki Ondrej Duda wyszedł po klęsce z Termaliką do dziennikarzy i wypalił, że wraz z kolegami nie był dobrze przygotowany do tego meczu. Zastanawiamy się tylko, czy Słowakowi zwyczajnie nie wstyd zasłaniać się w taki sposób? Mamy marzec, a młody legionista dopiero po raz czwarty w tym roku musiał być do czegokolwiek przygotowany, i nawet to okazało się zbyt wiele. Co więcej, on dopiero po raz drugi w tym roku wybiegł w podstawowej jedenastce i już zabrakło mu motywacji, by odpowiednio się przygotować. Ciekawe tylko, po czym Ondrej poczuł się aż tak syty? Po strzale w poprzeczkę w meczu z Ruchem?

Dobra, Słowak dopiero niedawno skończył 21 lat, ma jeszcze czas by nabrać rozumu (haha). Gorzej, gdy w buty rozkapryszonego dzieciaka wchodzi facet, któremu za chwilę stuknie 36 lat. A tak od dłuższego czasu zachowuje się Arkadiusz Malarz, który ma ewidentny problem ze zmierzeniem się z własnymi błędami. Po meczu z Termaliką golkiper Legii przed kamerami Canal+ wypowiedział się następująco (cytat za legia.net):

Przy pierwszym golu krzyczałem do Michała Pazdana, informowałem go o tym, co robię. On tego nie słyszał. Trudno. Nie ważne czy ja zawaliłem, czy on. Jeśli to komuś sprawi przyjemność, to mogę powiedzieć, że trzy gole zawaliłem.

Arku, naprawdę nikomu nie sprawi przyjemności, jak powiesz, że zawaliłeś trzy gole. Niektórzy – a zwłaszcza kibice twojej drużyny – mogą jednak oczekiwać pewnego rodzaju zadośćuczynienia z twojej strony. A tym niewątpliwie byłoby wykazanie się odrobiną odwagi cywilnej i prawdziwe uderzenie się w pierś, bez żadnych wygłupów. Rzecz jasna mamy tu na myśli pierwszego gola, za którego bramkarz Legii odpowiada w podobnym stopniu, co Michał Pazdan. Nie mamy pojęcia, co Malarz krzyczał do swojego obrońcy i o czym go informował. Wiemy natomiast, że czasami jedno zdjęcie mówi więcej, niż tysiąc słów:

Reklama

Jakkolwiek spojrzeć, Malarz ani by do tej piłki nie zdążył, ani nie dał obrońcy możliwości zagrania do siebie. Jedyne co mógł krzyknąć do Pazdana, i co miałoby jakikolwiek sens, to: „bez sensu wybiegłem, wywal na aut”. I faktycznie, reprezentant Polski powinien się zreflektować, że Malarz wyszedł na absurdalny spacer poza pole karne i wybić piłkę w trybuny. Ale on przynajmniej potrafił się uczciwie przyznać do błędu.

Natomiast dla Malarza to już zupełna recydywa. Kiedy w zeszłym sezonie idiotycznym pajacykiem zawalił Legii mecz z Lechem, tłumaczył się, że próbował tylko zasłaniać twarz (KLIK). A kiedy w pucharowym meczu z Chojniczanką Mikita strzelił mu ze 150 metrów, powiedział: „Przeczytałem, że to był straszny błąd Malarza… Uśmiałem się z tego” (KLIK). Dziś z kolei sympatyczny golkiper ironicznie opowiada o winie za trzy stracone bramki. Co wymyśli następnym razem?

Arku, błędy to ludzka rzecz i – jak mówi przysłowie – nie popełnia ich ten, kto nic nie robi. Z twoich słów wynika jednak, że to porzekadło należałoby nieco zmodyfikować. Od wczoraj powinna obowiązywać wersja: „Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi lub jest Arkadiuszem Malarzem”.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...