Cracovia, mimo bardzo udanej inauguracji ligi, nie uśpiła własnej czujności i w dalszym ciągu realizuje plan transferowy. Dziś do Krakowa został wypożyczony Tomas Vestenicky, obiecujący 20-latek z Romy.
Widać w zimowych ruchach Pasów pewną logikę. Przyszedł 19-letni Przemysław Pyrdek, wyróżniający się w trzecioligowej Resovii, dwa lata starszy bramkarz Garbarni Damian Drzewiecki, dwa lata młodszy Hubert Adamczyk z rezerw Chelsea i Anton Karaczanakow, który jesienią w Bułgarii zdobył sześć bramek, dorzucając trzy asysty. Dla każdego z nich Cracovia to więc szansa, by wejść poziom wyżej, w większym stopniu wykorzystać potencjał. Oni na szczycie jeszcze nie byli, mówiono im jedynie, że potrafią więcej niż reszta.
Vestenicky w tę charakterystykę wpisuje się idealnie. Po raz pierwszy błysnął nieco ponad dwa lata temu, na organizowanych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich mistrzostwach świata U-17. Pojechał tam z reprezentacją Słowacji, dla której w rozgrywkach grupowych strzelił cztery z pięciu goli. W 1/8 finału turnieju raz ukłuł jeszcze Urugwaj, a w klasyfikacji strzelców zajął czwartą pozycję. Jej zwycięzca, Valmir Berisha był już wtedy piłkarzem Romy, Vestenicky – zaraz potem podpisał z nią kontrakt. Ale wybili się też inni: Boschilia (sześć goli) pół roku później trafił do Monaco, Nathan (pięć) do Chelsea, a Kelechi Iheanacho (sześć) zaczął dochodzić do głosu w Manchesterze City.
Patrząc na same nazwiska i kluby – towarzystwo żółtodziobów było całkiem konkretne. Główne pytanie brzmiało jednak: co dalej?
Vestenicky od razu został sprowadzony przez Romę, ale odbił się od ściany. Na tym etapie jeszcze o niczym nie przesądza, że młody chłopak z obcego kraju nie sprostał tak silnej konkurencji. Jako że w drużynie Primavery się wyróżniał i zdobył czternaście bramek w 31 spotkaniach, poszedł na wypożyczenie do Modeny. Pół roku w Serie B i skromne 59 minut na boisku zweryfikowało jego możliwości i znów musiał obniżyć poprzeczkę. Padło na Cracovię.
Jacek Zieliński zwraca uwagę, że nie ma większego znaczenia fakt, iż chłopak nie przebił się w Romie. Zresztą, gdyby się przebił, nigdy do Polski już by nie zajrzał. Mimo niezbyt udanego pobytu we Włoszech, wciąż był regularnie powoływany do różnych kategorii wiekowych reprezentacji Słowacji, ostatnio U-21. I wciąż uchodzi za jedną z nadziei tamtejszego futbolu. W obecnym położeniu zyskać mogą tylko jedni i drudzy. Cracovia z miłą chęcią – ma też prawo pierwokupu – wypromowałaby zdolnego chłopaka, a on sam znalazł się na nieco poważniejszym zakręcie.