Dla takich drużyn jak Athletic wyjazdy na Santiago Bernabeu są jak – parafrazując Joaquina Caparrosa – wizyta u dentysty. Nieprzyjemny obowiązek, który należy odbębnić, chwilę poboli, a potem trzeba przejść do porządku dziennego. Tak też było i dziś. Ekipa Ernesto Valverde zapowiadała, ze jedzie na Bernabeu po trzy punkty, Aritz Aduriz miał się wreszcie przełamać na stadionie, na którym nigdy jeszcze nie strzelił, ale ostatecznie żaden z tych celów nie został zrealizowany. Real wciąż pozostaje w grze o mistrzostwo Hiszpanii. A „efecto Zidane” trwa i trwa mać.
„Królewskim” zakończył się w tym tygodniu mini okres przygotowawczy, jaki zaordynował Francuz. Przez ostatnie cztery tygodnie – jako że z wiadomych przyczyn odpadło im Copa del Rey – grali zaledwie raz w tygodniu, więc w międzyczasie mogli nadrabiać zaległości fizyczne. W końcu jednak Zidane odpuścił. I dał sygnał – teraz liczy się piłka. Taktyka, bramki, styl, ale też rotacje, bo przecież dziś Kovacić zastąpił Isco. Jak wyszło? Bardziej wymagający kibice Realu mogą mieć mieszane uczucia. Defensywa „Królewskich” wyjątkowo krwawiła (czerwona kartka Varane’a!) i pozwalała Baskom co rusz na multum akcji, na co zresztą zwrócił po meczu uwagę Javi Eraso. – Jeśli nie wykorzystujesz tylu szans na Bernabeu, nie możesz wygrać – stwierdził pomocnik Athletiku. Ofensywa Realu była bowiem tradycyjnie nie do zarżnięcia. Tradycyjnie, bo domowe wyniki Zidane’a na razie prezentują się tak:
5:0
5:1
6:0
4:2
Co istotne – przełamali się ci, na których kibice ostatnio psioczyli najbardziej. Ronaldo zaliczył fatalny występ z Granadą? Więc dziś wbił dwie sztuki i wysunął się na czoło w klasyfikacji strzelców. Kroos przez cały sezon grał na alibi? To teraz rozbujał ofensywę i strzelił pięknego gola. James regularnie zapomina o intensywności i czuje się jak na spacerze? To i on popisał się fenomenalnym uderzeniem. Tak wyglądał dziś Real w ofensywie. Co zawalili koledzy z tyłu, to naprawiał przód. W efekcie skończyło się 4:2 dla „Królewskich”, których jednak w poniedziałek zapewne czeka długi wykład na temat koncentracji, intensywności, skupienia i ustawiania się w defensywie. Bo w niej żadnych pretensji nie można mieć wyłącznie do Navasa.