Reklama

Otwarte karty Rakelsa: Legia? Spełnia kryteria, ale kusi mnie mocniejsza liga

redakcja

Autor:redakcja

18 stycznia 2016, 09:04 • 10 min czytania 0 komentarzy

– Dojrzewam do podjęcia ostatecznej decyzji, ale jeszcze nic nie jest przesądzone. Szanse na odejście oceniam pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. W Cracovii mam mocną pozycję, ale dociera również do mnie, że to może być idealny moment na odejście, za pół roku nie musi być tak dobrze – mówi w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym” Deniss Rakels i dodaje, że oprócz Legii zainteresowany nim jest Club Brugge i jeszcze jeden zagraniczny klub. 

Otwarte karty Rakelsa: Legia? Spełnia kryteria, ale kusi mnie mocniejsza liga

FAKT

1

Od jakiegoś czasu mówi się o odejściu Denissa Rakelsa z Cracovii, sam piłkarz olewa dyplomację i o ofertach mówi dość… otwarcie.

W pana sytuacji sprawa jest jasna. Szefowie nowego klubu zapłacą pół miliona euro kwoty odstępnego i prezes Cracovii nie będzie miał nic do powiedzenia, będzie musiał przyjąć ten fakt do wiadomości.

Reklama

Dlatego to jest dla mnie tak ważny moment. Chcę zrobić tak, żeby później niczego nie żałować. W Cracovii czuje się znakomicie, mam prawo powiedzieć, że jestem potrzebną częścią drużyny, a to dla zawodnika jest bardzo ważna sprawa. Z drugiej strony nie chcę się zatrzymywać, bo wiem, że jest szansa, by właśnie trafić do jeszcze lepszego klubu, zagrać na jeszcze wyższym poziomie.

Czy Legia spełnia to kryterium?

No pewnie. Kiedy byłem mały i mieszkałem na Łotwie, z polskich klubów kojarzyłem właśnie Legię i jeszcze Wisłę Kraków. Legia to Legia. Marka. Najlepsza w Polsce. Wiem, Legia wywołuje różne emocje w całej Polsce, nie zawsze pozytywne, ale ja nie mam z Legią żadnego problemu.

Lech Poznań nie będzie stosował „awanturniczej polityki transferowej”. To dość ładny eufemizm do „nie mamy kasy”.

Władze Lecha deklarują, że nie zamierzają uczestniczyć w transferowym wyścigu zbrojeń, choć swoimi decyzjami gorąco do tego zapraszają włodarze Legii. Przedstawiciele rady nadzorczej Kolejorza w napisali nawet list do kibiców z „Wiary Lecha”, że nie będą prowadzili „awanturniczej polityki transferowej”. (…) – Nowy napastnik? Dojedzie na Cypr. Albo do Hiszpanii. Albo jeszcze później. Albo wcale – komentował trener Lecha Jan Urban (54 l.) po rozmowie z wiceprezesem Piotrem Rutkowskim (32 l.).

2

Reklama

Nowy zawodnik Śląska Wrocław, Andras Gosztonyi, trenował pod okiem… Viktora Orbana.

Videoton to ulubiony klub premiera Węgier, Viktora Orbana (53 l.), który wychował się w tamtym regionie kraju. – Wiedziałem o tej sumie, którą za mnie zapłacono, ale nie powiedziałbym, że działała na mnie przybijająco. Presja? Lubię grać pod presją. Poza tym byłem młody, nie do końca ogarniałem, co się wokół mnie dzieje. O Orbanie jako piłkarz mam pozytywne zdanie. Wpłynął na rozwój futbolu w naszym kraju w dobrym kierunku. Nie pamiętam, żeby wchodził nam do szatni. Ale zdarzało się, że przychodził na nasze treningi, siadał na krzesełku i obserwował, co robimy – opowiada Gosztonyi.

GAZETA WYBORCZA

3

W „Wyborczej” znajdujemy ogromny reportaż o miejscu, gdzie dorastał Leo Messi. Obszerny tekst przetłumaczył Dariusz Wołowski.

Mecz się zaczął, a jego wciąż nie było. Leo zatrzasnął się w łazience w swoim domu – żeby się wydostać z pułapki, musiał wybić szybę. Przybiegł na początku drugiej połowy przy stanie 0:2, by zdobyć hat tricka. I cała drużyna wróciła do domu na rowerach Był inny od wszystkich. Futbolówka sięgała mu do kolan, podskakiwała na wybojach, a on parł z nią do przodu jak nakręcony.

Wszystkiemu winna była Celia Olivera. Babcia Leo uparła się, by jej najmłodszy wnuk zastąpił starszego kolegę, który nie przyszedł na mecz. Wirtuozerią w kontakcie z piłką czterolatek olśniewał dotąd tylko najbliższą rodzinę. Celia chciała sprawdzić, jak poradzi sobie wśród większych od siebie. Trener Salvador Aparicio uległ żądaniom upartej sędziwej kobiety, nie przypuszczając rzecz jasna, że asystuje przy narodzinach legendy.

– Dla Rosario i dla nas wszystkich, ludzi tworzących rodzinę Grandoli, to wielki zaszczyt, że Leo właśnie tu stawiał pierwsze kroki – mówi David Trevez, prezes klubiku. Stara się zachować spokój, ale emocje biorą górę, gdy pytam o umiejętności Messiego z czasów, gdy zakładał czerwoną koszulkę. – Był inny od wszystkich. Kiedy dostawał piłkę, ogrywał pięciu rywali i strzelał gola. To było jak zjawisko paranormalne, zważywszy na jego mikrą posturę. Futbolówka sięgała mu do kolan, podskakiwała na wybojach, a on parł z nią do przodu jak nakręcony. Na nasze mecze przychodzą tylko rodzice. Z czasem wieść się jednak rozeszła po okolicy, że Grandoli ma chłopaka, który będzie drugim Maradoną, i zaczęły się do nas zwalać tłumy gapiów.

Skromny klubik ma Messiego na sztandarach. Ale i odwrotnie – Leo ma go głęboko w sercu. Składki okolicznych robotników zapewniają dzieciakom tylko minimum. Kiedy na klub spadają większe kłopoty, jego szef kontaktuje się z Jorge Messim, ojcem Leo. I natychmiast przychodzi pomoc. – Leo odnosi sukcesy w dalekiej Barcelonie, w lepszym, bogatszym świecie, ale to wciąż jest chłopak stąd – przekonuje David Trevez.

4

W kolejnym piłkarskim tekście Rafał Stec bierze pod lupę Piotra Nowaka i jego przyjście do Lechii.

Sytuacja cieszy tym bardziej, że tym razem narodowość Polakowi nie zaszkodziła, lecz prawdopodobnie wręcz pomogła. Wyobraźmy sobie wredny rechot, jakim powitalibyśmy w tzw. ekstraklasie szkoleniowca, który poprzednio pełnił funkcję dyrektora technicznego w federacji Antigui i Barbudy, ale nazywa się John Smith albo Timboko Bamboko, przecież Antigua i Barbuda to 90-tysięczna pipidówa nie wiadomo gdzie położona, co to w ogóle za nazwa kraju, brzmi raczej jak imiona księżniczek z baśni Andersena, tak, to muszą być narzeczone braci Trynidada i Tobago, wystarczy zerknąć na wyniki – w ubiegłym roku reprezentacja Antigui i Barbudy przegrała m.in. z St. Vincent i Grenadynami (to jedna drużyna, nie dwie) oraz St. Lucią. Pracujący w tamtych rewirach trener sam się naprasza, by powątpiewać w jego kompetencje, toż chyba nawet fucha w albańskiej okręgówce lepiej świadczy o pozycji zawodowej. Ale u nas afery ani nawet kontrowersji nie ma, nie będą obcy nas pouczać, czy Nowak umie, czy nie umie, nie bez powodu przed kilkoma laty lansowaliśmy go na selekcjonera reprezentacji Polski.

(…)

Cała ta budująca historia umacnia wizerunek Lechii jako klubu otwartego, który daje szansę każdemu i powoduje, że interes kręci się o każdej porze dnia i nocy. Wszyscy skupiają się na jej transferowym ADHD, czyli na ilości, a ja doceniam jakość – nikt inny w lidze nie ściąga tylu ludzi po przejściach (Sławomir Peszko! Milosz Krasić!) i tylu piłkarzy zniewalająco sympatycznych (Sebastian Mila! Jakub Wawrzyniak!), nikt nie uprawia też tak wielobarwnej polityki trenerskiej. W minionych 18 miesiącach drużynę inspirowała myśl szkoleniowa holenderska, portugalska oraz niemiecka, a teraz podsumuje burzliwy okres nadwiślanin z krwi i kości, ambitny pabianiczanin, który przewędrował niemal całą Europę – zanim został gwiazdą amerykańskiej MLS, grał w tureckim Bakirköysporze, szwajcarskim Young Boys Berno i niemieckich Dynamie Drezno oraz TSV Monachium. Barierę kulturową nie do sforsowania napotkał dopiero w Filadelfii.

SUPER EXPRESS

5

Bogusław Baniak wyjechał do Burkina Faso trenować młodzież, lecz nie jest to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Ostatnio doszło tam do zamachu terrorystycznego i z tego powodu polski szkoleniowiec dostał zakaz ruszania się z domu.

– Oglądałem z asystentami mecz piłki ręcznej, Polska – Serbia, gdy nastąpił atak. Jeden z moich współpracowników odebrał telefon i już wiedzieliśmy, że dzieje się coś złego. Zostaliśmy poproszeni o to, by bardzo uważać. Od tego momentu nie wychodzę z domu, federacja, w trosce o moje bezpieczeństwo, zakazała mi poruszać się po mieście – mówi nam Baniak. Terroryści wzięli w hotelu zakładników, jeszcze kilka godzin temu na jego terenie toczyły się walki. Do tej pory doliczono się 22 zabitych i 33 rannych, ale nie jest to niestety ostateczny bilans. 

Kamil Grosicki nie ukrywa, że jego menedżer nie siedzi bezczynnie w domu. Polak rozważa każdą ewentualność.

A nie jest tak, że trener Montanier będzie cię sadzał na ławie, bo możliwe jest twoje odejście z klubu i woli stawiać na innych?

Mamy dobrych młodych skrzydłowych i klub ma prawo na nich stawiać. Tacy piłkarze jak Dembele i Ntep są już warci miliony. Mają taki potencjał, że czasami nie dziwię się, że trener ich wystawia, a ja zaczynam na ławie. Konkurencję mam mocną, na pewno nie przegrywam rywalizacji z leszczami.

Zostaniesz w Rennes czy odejdziesz?

Nie wiem. Myślę, że końcówka okienka transferowego będzie gorąca. Mój menedżer pracuje i do końca stycznia ma czas. Marzy mi się gra w najlepszych ligach w Europie, ale na razie skupiam się na grze w Rennes.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce piłki niewiele:

6

W środku znajdujemy rozszerzony wywiad z Denissem Rakelsem, czyli otwartego mówienia o transferze ciąg dalszy.

W Legii dodatkowym magnesem może być dla pana Stanisław Czerczesow.

Bardzo łatwo byłoby mi się z nim dogadać, bo łączy nas język rosyjski, nie byłoby żadnych kłopotów z komunikacją i aklimatyzacją w nowej drużynie. W Polsce już od dawna czuję się jak w domu, zwłaszcza w Krakowie. Tylko że wyobrażam sobie przyszłość też w innym kraju.

(…)

Może jednak nie warto ryzykować zagranicznego transferu?

Kusi mnie, żeby spróbować sił w mocniejszej lidze. To odpowiedni moment. Teraz już nie mam obaw przed wyjazdem do innego kraju niż Polska. Jestem już starszy, mądrzejszy o wiele doświadczeń. Powinienem sobie poradzić.

7

Andras Gosztonyi tłumaczy, dlaczego wybrał Śląsk.

Dlaczego podpisał pan kontrakt ze Śląskiem? Kilka dni temu w internecie pojawiły się informacje, że przejdzie pan do Wisły.

Nic nie wiem o propozycji Wisły. Śląsk był konkretny i zdecydowany. A ja uznałem, że jeśli moje ambicje sięgają reprezentacji, a sięgają, bo chcę jeszcze załapać się do kadry do EURO 2016, muszę zmienić ligę. Polska liga nie jest bardzo wysoko notowana w Europie, ale na pewno wyżej niż węgierska. Miałem jeszcze dwie oferty, ale spoza waszego kraju. Można powiedzieć, że skusił mnie los Nemanji Nikolicia, który dzisiaj jest u was wielką gwiazdą, a dla mnie nie piłkarzem z innej planety, tylko po prostu… dobrym przyjacielem. Grałem z nim jeszcze w Videotonie. Dałem mu minimum z dziesięć asyst (śmiech). Grałem także z Tamasem Kadarem z Lecha. Znamy się z Diosgyoru.

8

Jagiellonię może wzmocnić ktoś z trójki: Tomas Pekhart, Tomas Wagner, Grzegorz Kuświk.

W najbliższą środę Jagiellończycy polecą na zgrupowanie do Turcji. Tam na obozie przebywają piłkarze Lechii Gdańsk. Nie jest wykluczone, że do hotelu, w którym zamieszkają białostoczanie, przeprowadzi się napastnik gdańskiego klubu Grzegorz Kuświk. 28-letni piłkarz (latem pozyskany z Ruchu Chorzów) niezbyt dobrze zaaklimatyzował się na Wybrzeżu. W 17 meczach zdobył 4 bramki. – Nie przesądzam, co się stanie. Nie wszystko zależy ode mnie – mówił przed wyjazdem do Turcji Kuświk. Lechia nie robiłaby ponoć przeszkód w transferze lub przynajmniej wypożyczeniu 28-latka, tym bardziej, że zimą trafił do niej Marco Paixao. – Na pewno chcemy wzmocnić konkurencję w ataku – mówi trener Michał Probierz.

Ken Kallasta wydaje się być niezłym kozakiem, takim skrojonym na miarę dla Leszka Ojrzyńskiego.

Chcesz porozmawiać o Kenie Kallaste? W Estonii rzadko używamy jego nazwiska. Mówimy o nim „Ironman Ken” – zaczyna rozmowę Ott Jarvela, piszący w dzienniku „Ohtuleht”. Pseudonim piłkarza, którego ściągnęli do Górnika działacze z Zabrza, wziął się stąd, że w latach 2010-13 w 116 kolejnych meczach nie miał żadnej kontuzji.– To piłkarz, który 90 minut może biegać od jednego pola karnego do drugiego i po meczu nie widać po nim zmęczenia. Nie ma też żadnej różnicy czy występuje raz czy dwa w tygodniu. Jeżeli chodzi o słabsze strony, wskazałbym tylko grę prawą nogą – analizuje Jarvella. – To miłe, że mnie tak nazywają. Może moja wydolność bierze się stąd, że od kilku lat skupiam się tylko na piłce? – zastanawia się Kallaste. Estończyk przeszedł do Górnika z Nomme Kajl, w którym występował od 2010 roku. Właścicielem Nomme jest znany estoński biznesmen – Kuno Tehva – do którego należy też klub nocny „Prive” w Tallinie. – Każdego roku po sezonie organizowałem w nim dużą imprezę dla zawodników. Wielu z nich wychodziło do domu w bardzo złym stanie, ale nie Ken. To wzór profesjonalisty – mówi Tehva o zawodniku, który w Estonii jest porównywany do swojego ojca.

Z mniejszych rzeczy:

– Szalony styczeń w Madrycie,
– Grosicki superdżokerem,
– Wszołek rządzi w Rzymie,
– Rekord Rooneya,
– Cierzniak i Burliga negocjują umowy,
– Podbeskidzie nadal bez prezesa i transferów,
– Vrdoljak wraca do Polski.

 

9

W Gliwicach mieli się wzmacniać, tym czasem transfery idą im jak po grudzie. Do tego stopnia, że przy negocjacjach pomaga… Kamil Vacek.

– Nad transferem Kamila Vacka pracowaliśmy wiele tygodni. Najpierw nie był kompletnie zainteresowany wypożyczeniem do Piasta, ale potem zmienił zdanie. Teraz może być podobnie. Zarówno Kamil jak i Martin Nespor trafili do nas już po pierwszym letnim obozie – wspomina czeski szkoleniowiec. Co ciekawe, Latal w obecnym okienku transferowym poprosił o pomoc wspomnianego Vacka. Zapytaliśmy reprezentanta Czech, jak wyglądała ta pomoc. – Trener zapytał mnie, czy mogę porozmawiać z piłkarzami, którzy są przymierzani do naszej drużyny, bo ich znałem. Tak zrobiłem, ale to nie było nic wielkiego i nie miałem dużego wpływu na dalsze negocjacje – stwierdza Vacek, który nie chce zdradzić nazwisk graczy.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...