Reklama

Camp Nou wycofuje się z wyścigu o najbardziej monotonne miejsce świata. Pomaga Betis

redakcja

Autor:redakcja

15 stycznia 2016, 11:20 • 2 min czytania 0 komentarzy

Choć Claudio Bravo robi wszystko, żeby w Barcelonie szybko zapomnieli o jakichkolwiek bramkarzach sprzed jego ery, to nie jego seria bez puszczonej bramki najbardziej zachwyciła kibiców na Camp Nou, a passa Victora Valdesa. Człowieka, którego jedni pamiętają wyłącznie z licznych baboli, drudzy mają za gościa o najlżejszej wówczas robocie świata (bo na mecze mógłby zabierać leżak), jeszcze inni – za najbardziej niedocenionego bramkarza ostatniej dekady, a może i nawet dwóch. Liczby mówią same za siebie – VV wykręcił piękny rekord. Ponad 1150 minut bez wpuszczonego gola w meczach ligowych na Camp Nou.

Camp Nou wycofuje się z wyścigu o najbardziej monotonne miejsce świata. Pomaga Betis

Dwanaście kolejnych meczów z czystym kontem. Bilans bramkowy w tych spotkaniach – 43:0. Bez straconego gola od kwietnia 2011 aż do stycznia 2012. Cóż to są za kosmiczne liczby! Przecież jakieś hiszpańskie małżeństwo zdążyłoby w tym czasie zaplanować, zrobić i urodzić dziecko, a Valdes nadal stałby między słupkami i robiłby skłony. Rzecz jasna profilaktycznie, bo niektóre partie mięśni odpowiedzialnych za schylanie się po piłkę zaczynały mu już zanikać.

Barcelona nie dostawała bramki kolejno od:

– Osasuny (2:0),
– Espanyolu (2:0),
– Deportivo (0:0),
– Villareal (5:0),
– Osasuny (8:0),
– Atletico (5:0),
– Racingu (3:0),
– Sevilli (0:0),
– Mallorci (5:0),
– Saragossy (4:0),
– Vallecano (4:0),
– Levante (5:0).

Dlaczego piszemy o tym właśnie dziś? Dokładnie cztery lata temu Ruben Castro przerwał tę znakomitą passę. Strzelił bramkę, z której katalońscy kibice zapewne… wręcz się ucieszyli. Piłkarz Betisu sprawił tym samym, że Camp Nou wycofało się z boju o najbardziej monotonne miejsce na ziemi. Barca swojego rywala koniec końców ogoliła – skończyło się na 4:2 – ale piłkarze mogli wracać do Sevilli z podniesionymi czołami. Udała im się sztuka, której wcześniej nie było w stanie dokonać pół ligi. I to dwukrotnie.

Reklama

Co stało się potem z Valdesem, wszyscy wiemy. Europejskie wojaże mu nie wypaliły, powrót do Barcelony wydaje się na dziś  nieprawdopodobny. Chyba że na trybuny – tylko tam można by dla niego w obecnej sytuacji znaleźć jakieś miejsce.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...