Reklama

Sevilla królem derbów. Sensacja w Galicji

redakcja

Autor:redakcja

12 stycznia 2016, 22:22 • 2 min czytania 0 komentarzy

Najmniej strzelonych goli w lidze. Największe rozczarowanie Primera División 2015/16. Ostatni strzelony gol ponad miesiąc temu. Najlepszy zawodnik? Bramkarz, i to mimo seryjnych oklepów. Kupa nietrafionych transferów, przeładowana 30 ludźmi kadra, a na sam koniec wylot trenera i odpadnięcie z pucharu – co bardziej kompromitujące – w derbach miasta. Oto krajobraz w Realu Betis. Oto sceneria klubu, który wskoczył na równię pochyłą zapominając o naprawie hamulców. Dziś Sevilla nie potrzebowała nawet Krychowiaka, by klepnąć odwiecznego rywala w Copa del Rey.

Sevilla królem derbów. Sensacja w Galicji

Wszystko w zasadzie było jasne już po pierwszym meczu. Na Estadio Benito Villamarin ekipa Emery’ego walnęła rywali 2:0. Dzisiaj awans de facto przypieczętowała już w trzeciej minucie, gdy Jose Antonio Reyes rozrzucił do Mariano, ten dośrodkował, pomylił się Vargas, a akcję podsumował właśnie Reyes. 35. minuta, rożny, piłka po zamieszaniu dociera do Ramiego, a ten kompletnie niekryty stawia stempel. Tu już praktycznie nic nie mogło się zmienić. Mecz – choć oglądało się go całkiem nieźle i nie brakowało walki – na dobrych kilkadziesiąt minut stracił cały charakter i spokojnie można było przełączyć na popisy Żyry w Championship. Kto jednak został przy Hiszpanii, ten nie żałował. W 73. minucie na murawie zameldował się Gameiro i już kilka sekund później wykończył podanie Krohn-Dehliego, a tuż przed doliczonym czasem na listę strzelców wpisał się nawet Kakuta. Nawet, bo jeżeli już strzela Kakuta, to znaczy, że Betis osiągnął poziom Śląska Wrocław. 4:0 i 6:0 w dwumeczu.

***

Do sensacji doszło natomiast w La Corunii. Tam Mirandes, czyli ósma drużyna drugiej ligi, zdemolowała Deportivo. 0:3. „Depor” to w tym sezonie jedna z niespodzianek Primera División, zespół z klarowną wizją trenera Victora, który śledzi się wyjątkowo przyjemnie, ale… aż trudno logicznie wytłumaczyć, co ci goście zrobili w Copa del Rey. Olali rywala? Położyli się? Byłoby to kompletnie nielogiczne, bo w pierwszym meczu było przecież 1:1. Może po prostu stwierdzili, że pucharu i tak nie wygrają, więc pora skupić się na lidze? Innego powodu nie widzimy, ale sensacja stała się faktem i to Mirandes obejrzymy w ćwierćfinale Copa del Rey. Nawet przy 6-milionowym budżecie da się najpierw odprawić Malagę, a potem Deportivo.

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...