Gdybyśmy mieli przywołać z pamięci zawodników, którzy opuścili Ekstraklasę w ciągu ostatnich kilku lat i strzelać, który z nich zrobi największą karierę, pewnie nikomu nawet przez myśl nie przeszłoby nazwisko „Kosanović”. A jednak Serb rozsądnie, małymi kroczkami doszedł do miejsca, w którym stał się jednym z najbardziej pożądanych towarów na belgijskim rynku transferowym. Dziś za trzy miliony euro zamienia Mechelen na Standard Liege.
Kosanović staje się tym samym najdroższym zawodnikiem, jakiego kiedykolwiek sprzedał ten belgijski klub. Cenę mocno podbiło zainteresowanie innych zespołów, bo mówiło się i o Anderlechcie, i o Ajaksie, i o Fenerbahce. Jednocześnie Serb pokazał swojemu – byłemu już – klubowemu koledze, że można. Że Mechelen to nie zesłanie, a świetne okno wystawowe, w którym można pokazać się renomowanym firmom.
Konia z rzędem temu, kto mógł przewidzieć, że kręcący za czasów Legii rulety wokół zdezorientowanych obrońców PSV Wolski znajdzie się kompletnie poza obiegiem, a dowodzący najgorszą defensywą w kraju Kosanović w dwa lata stanie się numerem jeden na liście życzeń Standardu Liege. I podpisze z tym klubem umowę na cztery i pół roku, zajmując trzecie miejsce wśród najdroższych graczy sprowadzonych do Liege. Długość kontraktu pokazuje, jak wysoko ceni się w Belgii jego umiejętności. Jest dowodem, że Standard chce mieć go u siebie na najlepsze lata kariery.
Co ciekawe, defensywa Mechelen pod wodzą Kosanovicia nie spisywała się najlepiej – w całej lidze belgijskiej tylko trzy zespoły straciły jesienią więcej bramek. Serb jednak wyróżniał się tym, że bardzo dużo dawał swojemu zespołowi w ofensywie. Przekonał się o tym między innymi… Standard. Nowy zespół Kosanovicia ograł co prawda Mechelen 2:1, ale bramka, którą w tym meczu strzelił stoper… No palce lizać.
Ogółem przez dwa lata w Mechelen Kosanović zdobył aż dziewięć bramek, do których dorzucił drugie tyle asyst. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że „Kosa” jest lewonożny i w razie potrzeby może wystąpić także na boku obrony. A to dlatego, że od dłuższego czasu mówi się o odejściu Jelle van Damme, zawodnika o bardzo podobnej charakterystyce. 32-latek łączony jest z kilkoma klubami MLS i najprawdopodobniej jeszcze w styczniu zmieni ekipę, robiąc miejsce dla znanego z polskich boisk Serba.
Okazuje się więc, że nawet Cracovii z okresu sprowadzania niezwykłych defensywnych wynalazków, z całego tego zalewu Jarabic, Mikuliciów, Puzigac i innych leszczy, udało się wyłowić prawdziwą grubą rybę. A nam coś podpowiada, że charakterny Serb nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.