Reklama

Rudnevs o pół kroku od powrotu do Lecha Poznań

redakcja

Autor:redakcja

23 grudnia 2015, 13:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Artjoms Rudnevs jest już nawet nie o krok, ale malutki kroczek od powrotu do Lecha Poznań. Musiałoby się wydarzyć coś naprawdę niespodziewanego, by łotewski napastnik zimą nie zameldował się na Bułgarskiej.

Rudnevs o pół kroku od powrotu do Lecha Poznań

Wszystko do siebie idealnie pasuje. Lech pilnie poszukuje napastnika, bo z Thomalli już „Kolejorz” ostatecznie się wyleczył, a Marcin Robak nie dość, że wiekowy, to jeszcze z kłopotami zdrowotnymi. Z kolei Rudnevs poszukuje klubu, ponieważ w tym sezonie zanotował ledwie pięć występów w lidze regionalnej, w barwach rezerw Hamburgera SV. Na grę w pierwszym zespole w ogóle nie ma co liczyć.

Trzeba przyznać, że dziwnie potoczyła się jego kariera w Niemczech. W pierwszym sezonie (2012/13) zdobył aż dwanaście goli i zanotował cztery asysty, co jak na debiutanta jest wynikiem co najmniej bardzo dobrym. Zaczęły się jednak kolejne rozgrywki (2013/14), a w Hamburgu poszedł w odstawkę, w końcu na wiosnę wypożyczono go do Hannoveru. Tam poszło mu jako tako: 4 gole i 4 asysty w 16 meczach, czyli bez szału, ale też bez wstydu. Wreszcie sezon 2014/15 – powrót do Hamburga, 22 spotkania i tylko jeden gol. I teraz ta liga regionalna.

Trudno napisać, że Bundesliga całkowicie go wypluła, raczej mamy do czynienia ze sporą zagadką, że po takim wejściu ktoś nagle zostaje wyautowany i że jeśli trafia na czołówki gazet, to z tego powodu, iż podczas kłótni żona miała mu odgryźć kawałek języka. W końcu taki Artur Sobiech nigdy nie zbliżył się do Rudnevsa pod względem skuteczności (pięć goli w najlepszym sezonie), a jakoś robotę tam ciągle ma.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – Rudnevs w Poznaniu, jeśli nawiąże do dawnej formy, może być zabójczo groźny. Wyjeżdżał jako król strzelców (22 gole), a łącznie trafił 33 razy w 56 spotkaniach.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...