Stadion w Niecieczy choć z krótką historią – doświadczył już wiele. Najpierw w ekspresowym tempie został wybudowany, a z całej Polski zjechali ciekawscy dziennikarze, by ogłosić jego inaugurację w Ekstraklasie. Tego też dnia Termalica rozegrała z Piastem najbardziej szalony mecz roku. Zaraz potem spotkanie z Jagiellonią przełożono przez warunki pogodowe, a gdy w końcu się odbyło – padła najdziwniejsza bramka 2015, za którą ciągnie się duży smród.
W rolach głównych: Michał Probierz i Bartłomiej Drągowski. Najbardziej ekspresyjna dwójka z Białegostoku, która miewa problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy. Trener Jagiellonii najpierw długo szalał przy linii, potem – równo z końcowym gwizdkiem ruszył na boisko. Ale tym razem nie miał pretensji do samego arbitra, tylko wykrzykiwał przeróżne hasła, wymachując rękami, przed twarzą Wojciecha Kędziory. O co poszło?
W 70 min. jeden z zawodników Termaliki leżał na murawie, będący przy piłce Markowski zasygnalizował, że wybije ją na aut. Kopnął tak, że piłka leciała w kierunku linii, być może nawet ją przekroczyła, ale wciąż znajdowała się w jej okolicy, aż nagle… zgarnął ją Kędziora. I ruszył na bramkę. Obrońcy dość zdezorientowani, zareagowali – powiedzmy – na 50 procent, a napastnik Termaliki przebiegł pomiędzy nimi, wykonał jakiś zwód, w końcu strzałem wślizgiem pokonał Drągowskiego. Na orliku poszedłby głośny krzyk „Ej, oddaj, bo wyszła” i dyskusji by nie było.
Tutaj dyskusja jest. Przede wszystkim: Kędziora zachował się bez klasy czy coś go może jednak tłumaczy? Teoretycznie, mógł nie widzieć ani leżącego kolegi, ani intencji Markowskiego (pytanie jakie jest prawdopodobieństwo spełnienia obu tych warunków) – skupił się na czym innym, widział goniących go rywali, w razie czego czekał na gwizdek. Obrońcy za nim wystartowali, ale też nie na pełnym gazie i nie próbowali za wszelką cenę go zatrzymać, czekając chyba na sędziego. Ale sędzia nic zrobić nie mógł – piłka, jego zdaniem, nie wyszła, więc nie było co gwizdać…
– Bardzo ładnie się zachowali. Jak była potrzeba, to ja wybiłem piłkę bez słowa na aut, a jak była potrzeba z drugiej strony – tak, oni też starali się wybić na aut. Tak się starali, że jeszcze pograli. Nie wiem, co mogę więcej powiedzieć. Bardzo miło z ich strony. Gratulacje, niech się dalej pną w górę tabeli – mówił w tym tonie poirytowany Drągowski. W międzyczasie w starciu face to face szalał Probierz. Niewykluczone, że użył przed Kędziorą argumentu, czy już naprawdę inaczej nie umie strzelić (po raz ostatni w 7. kolejce), a następnie zaprosił go na solo. Oj, dawno nie widzieliśmy aż tak wściekłego trenera Jagi.
Warto przy okazji cofnąć się do 1999 roku. Arsenal wygrał w Pucharze Anglii 2:1 z Sheffield United po tym, jak Ray Parlour wyrzucił piłkę z autu, chcąc oddać ją rywalom, a Kanu ją przejął, popędził na bramkę i asystował przy golu Overmarsa. Wenger nie chciał tak wygrywać, więc zaproponował powtórzenie meczu. Przeciwnicy się zgodzili, związek nie widział problemu, mecz rozegrano. Wynik? Też 2:1 dla Arsenalu, ale już dające pola do dyskusji.
Różnica, przynajmniej z punktu widzenia Termaliki, jest taka, że był to gol na 2:0. Czyli właściwie po meczu. Gospodarze byli lepsi, zasłużyli na zwycięstwo, ale smród – i to naprawdę duży – pozostaje. Czy nie można było tego inaczej rozegrać? Obrońcy Termaliki, oni najbardziej, wszystko widzieli od samego początku: byli świadomi sytuacji, mogli podsunąć jakiekolwiek rozwiązanie fair play. Tymczasem mecz toczył się dalej, z dwubramkową różnicą, a Jaga pozostała z tylko jednym celnym strzałem. Musiał dwukrotnie nie uznał jej gola, choć – naszym zdaniem – przy uderzeniu Romanczuka spalonego nie było.
Jakie rozwiązanie można zaproponować? Na przykład takie
Można też zrozumieć rozżalenie Drągowskiego. Dwoił się i troił w bramce gości, świetnie z bliska zatrzymał dobitkę Smuczyńskiego i mógł zatrzymać też całą Termalikę. Najpierw Romanczuk za wysoko uniósł nogę, którą trafił Kędziorę w głowę, i Sołdecki wykorzystał „jedenastkę”, potem – ta sytuacja z Kędziorą. Z jego perspektywy, niedosyt jest ogromny.
***
Pomeczowy komentarz von Heesena: – Gdybym wiedział, jak zagra Góralski, zdjąłbym go już w pierwszej minucie.
***
TERMALICA: Witan 5 – Fryc 5, Markowski 6, Sołdecki 6, Ziajka 6 – Babiarz 7, Kupczak 5 – Plizga 5 (Jarecki), Kowal 6 (Foszmańczyk), Smuczyński 4 (Biskup) – Kędziora 6
JAGIELLONIA: Drągowski 7 – Baran 5, Wasiluk 3, Tarasovs 4, Tomasik 4 – Romanczuk 5, Góralski 3 (Grzyb 5) – Frankowski 3, Vassiljev 2 (Grzelczak 4), Mackieiwcz 3 – Cernych 3 (Świderski)
Piłkarz meczu: Drągowski
Sędzia: Tomasz Musiał 2/6
Grafika wkrótce